Stojąc nad świeżą mogiłą męża, Katarzyna nie czuła smutku, a ulgę. Ich małżeństwo nigdy nie było szczęśliwe, a ona od dawna marzyła o wolności. Połączyła ich jedynie formalna więź i ukłon w stronę rodzinnego biznesu. Katarzyna czuła się uwięziona w pozłacanej klatce, a śmierć męża stała się bramą do nowego życia.


Mąż Katarzyny, Tomasz, był despotą. Dyktował jej każdy krok, kontrolował finanse i ignorował jej marzenia. Ich dom był wypełniony chłodem i obojętnością, a Katarzyna z dnia na dzień traciła nadzieję na szczęście.


Teraz, patrząc na trumnę z Tomaszem, Katarzyna czuła, jakby zrzuciła z ramion ciężki balast. W jej oczach nie było łez, a jedynie determinacja, by wreszcie zacząć żyć na własnych zasadach.


Pierwsze dni po pogrzebie były dziwne i surrealistyczne. Katarzyna poruszała się jak we śnie, oszołomiona nagłą zmianą sytuacji. Ale z każdym dniem coraz wyraźniej czuła się, jakby budziła się z letargu. Odkrywała na nowo radość z prostych przyjemności, smakowała wolności i snuła plany na przyszłość.


Wiedziała, że nie będzie łatwo. Musiała uporządkować sprawy formalne, zabezpieczyć swoją przyszłość finansową i zmierzyć się z plotkami i osądami ze strony rodziny. Ale Katarzyna była gotowa na wyzwania.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja mama nie chce pojechać z wnukiem nad morze": Uważam, że to jest jej obowiązek

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Zostawili dziecko w szpitalu": Nie rozumiem, jak można się tak zachować