Poznaliśmy się na spotkaniu w pracy. Nasze firmy współpracowały ze sobą i często się spotykaliśmy. Nasz związek rozwijał się bardzo szybko.
W drugim tygodniu zrobiliśmy "to". Próbowałam utrzymać to w tajemnicy, ale wszystko potoczyło się zbyt szybko. Tym razem nie dałam rady. Mój mąż zorientował się, co się dzieje, kiedy zaczęłam czasami spać na kanapie pod pretekstem, że muszę pracować w nocy, a także zaczęłam często zostawać późno "w pracy".
Mąż postawił mnie przed wyborem. Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się dwa razy. Wybrałam mojego ukochanego, ale zdecydowałam, że mój syn zostanie ze mną. Kiedy przyjechaliśmy z synem do jego mieszkania, nie był szczęśliwy. Widziałam na jego twarzy, że nie cieszył się na mój widok, zwłaszcza z moim nastoletnim synem.
Syn zrozumiał wszystko i potępił mnie, ale powiedziałam mu, że zrozumie wszystko, kiedy dorośnie i kogoś pokocha. Po 2 tygodniach mój nowy narzeczony zaproponował, że wyśle mojego syna do babci, dopóki nie staniemy na nogi, a potem zabierzemy go z powrotem.
I tak właśnie zrobiliśmy. Nie chciałam rozstawać się z synem, ale nie chciałam też rozstawać się z miłością mojego życia. Pomyślałam, że jak tylko będziemy mieli stabilny dochód, mój syn wprowadzi się do nas.
Tak się jednak nie stało. Mój syn został zabrany przez ojca i od tamtej pory go nie widziałam. Ale mieszkaliśmy razem, pracowaliśmy, wszystko było super, bez intryg i huśtawek.
Jednak w pewnym momencie nasza nieoficjalna rodzina wisiała na włosku. Wydawało mi się, że poznał kogoś innego. Patrząc w przyszłość, powiem, że nie wydawało mi się. Mieszkaliśmy razem przez 6 lat. Żyliśmy zgodnie z zasadą troskliwej matki i chuligańskiego syna. Nie czułam się jego kobietą, a raczej matką. Mieszkaliśmy razem nie dlatego, że się kochaliśmy, ale dlatego, że było nam razem wygodnie i tyle.
Pewnego dnia wyznał, że ma inną, która spodziewa się jego dziecka i zamierzają się pobrać. Moje życie zatrzymało się w tym momencie. Ten, dla którego zaryzykowałam wszystko i straciłam wszystko, teraz prosi mnie, abym opuściła jego życie.
W międzyczasie mój były mąż zamieszkał już ze swoją nową żoną i wychowują swoją 2-letnią córkę i naszego syna. Mój syn mnie nienawidzi, a ja go rozumiem. Doszło do tego, że mam myśli samobójcze. Nie wiem, co robić. Czy w wieku 40 lat można zacząć życie od nowa?