"Gazeta" podzieliła się niesamowitą informacją płynącą prosto z Teksasu. Stephen Hummel z teksańskiego McDonald Observatory uwiecznił niesamowite zjawisko zwane "Czerwoną meduzą" lub "Czerwonym duchem". Najbardziej niezwykłe jest to, że zjawisko to jest tak krótkotrwałe, że ciężko je w ogóle zauważyć podczas burzy, o uchwyceniu go na fotografii nie wspomnę.
"Czerwona meduza" schwytana w obiektywie
Wyświetl ten post na Instagramie.Post udostępniony przez McDonald Observatory (@mcdonald_observatory) Sie 12, 2020 o 8:30 PDT
Te podobne do macek tryskające czerwone błyskawice nazywane są meduzami lub duszkami. Według Europejskiej Agencji Kosmicznej są to ultraszybkie wyładowania elektryczne, które pojawiają się w górnych rejonach atmosfery - do ponad 80 km na niebie i kierują się w kosmos.
Zjawisko to jest niezwykle rzadkie: trwa zaledwie dziesiąte części sekundy i jest bardzo trudne do dostrzeżenia z ziemi, ponieważ zwykle zasłaniają je kłębiące się burzowe chmury.
Na szczęście Stephen Hummel, specjalista od "ciemnego nieba" z McDonald Observatory, uchwycił 2 lipca spektakularne ujęcie jednej z tych "czerwonych meduz" z grzbietu na Mount Locke w Teksasie. Zanim jednak uchwycił o niesamowite zjawisko, nagrał nocą 4,5 godzinny materiał, w którym właśnie pojawiła się "czerwona meduza". Stephen wyjaśnił, co wpływa na powstawanie meduzy, zwanej też duszkiem.
Im silniejsza burza i im więcej piorunów wytwarza, tym większe jest prawdopodobieństwo, że stworzy duszka.
Widzieliście kiedyś coś takiego nad własną głową?
O tym się mówi: Niezwykła historia nawiedzonego hotelu. Co widzieli jego goście