Znane i mniej znane osobistości publiczne postanowiły podzielić się w internecie okolicznościami nawiązania znajomości z aktorem.
Duchowny wspomina Jerzego Stuhra we wzruszającym artykule
Wszyscy zgadzają się z tym, że Jerzy Stuhr był wybitnym aktorem, a jego kreacje aktorskie stawały się kultowe. Jeden z duchownych przyznał publicznie, że był w pierwszym rzędzie widowni podczas ostatniego spektaklu na deskach Teatru Polonia, w którym wystąpił Jerzy Stuhr.
- I jeszcze ta ostatnia rola: Stanisławski, rosyjski reformator teatru w wielkiej sztuce Tadeusza Słobodzianka "Geniusz", i jego rozmowy ze Stalinem. Siedziałem na premierze w pierwszym rzędzie Teatru Polonia. Patrzyłem z wielkim przejęciem na wielkiego, schorowanego aktora, który wie, że to jest jego ostatnia rola w teatrze, ostatnia rola w życiu. Byłem przejęty, lękałem się: czy da radę, tyle tekstu, czy organizm to wytrzyma. Odetchnąłem z ulgą po ostatnim zdaniu sztuki. Dał radę. Był wielkim aktorem. - pisał duchowny, cytowany przez Super Express.
Podziw dla jego zawodowego zaangażowania był tym większy, że zarówno duchowny, jak i sam aktor wiedzieli, że oto wszyscy słyszą ostatnie wypowiadane przez aktora kwestie. To, co opowiedział ksiądz Andrzej Luter, wielu z pewnością wzruszy do łez.
Duchowny nie mógł przypuszczać, że zwykłe spotkanie z okazji udzielania sakramentów chrztu wnukowi aktora przerodzi się w dłuższą i bliższą znajomość — Jerzego Stuhra poznałem wiele lat temu z powodów "sakramentalnych" (chrzest wnuka). I jak to często bywa, taka pozornie przypadkowa znajomość zaczęła się "wydłużać". Rozmowy, spotkania. A potem ktoś wpadł na pomysł, żebyśmy razem napisali książkę — widnieje w artykule o aktorze, autorstwa księdza Andrzeja Lutra.