Wieloletni gospodarz muzycznego show zdążył zdobyć sympatię widzów, którzy przyzwyczaili się do Roberta Janowskiego i stylu, w jakim prowadził program. Nic zatem dziwnego, że po zmianie prezentera na Norbiego, producenci musieli szybko zacząć znowu szukać, bo oglądalność mocno spadła.
Norbiego zastąpiono Rafałem Brzozowskim, który na dłużej przycupnął w "Jaka to melodia" jako prowadzący, jednak i on może zacząć się zastanawiać, jak długo pozwolą mu zostać. Jak się okazuje, zmiany wprowadzane w TVP, są niczym trąba powietrzna — wyrzucają każdego, kto znalazł się na "czarnej liście".
Legendarny Robert Janowski wraca "na stare śmieci"?
"Pudelek" donosi, że dni Rafała Brzozowskiego w "Jaka to melodia" raczej są policzone, a wszystko dlatego, że za parę tygodni skończyć się ma umowa między Robertem Janowskim a Polsatem, co daje TVP zielone światło na odzyskanie dawnego gospodarza show.
Wedle ustaleń mediów, Robert Janowski miałby zacząć nagrania w sierpniu tego roku, byśmy mogli zobaczyć go w "Jaka to melodia" już w ramówce jesiennej. Warto zaznaczyć, że muzyk był mocno zniesmaczony zmianami w formule programu po jego odejściu w 2018 roku. Skrytykował też późniejsze zmiany, jakie wprowadzono później.
Wyświetl ten post na InstagramiePost udostępniony przez Rafał Brzozowski (@rafal_brzozowski_official)
- Robert uważa, że bez niego program stał się przaśny. Przede wszystkim, nie wyobraża sobie, by w show były dalej utwory disco polo. Jasno to zaznaczył. Chce też powrotu publiczności. Zrezygnowano z niej w pandemii i nie wrócono do tej formuły później, a według Roberta to duży błąd. Mówił, że dodawała programowi klimatu i zachęcała uczestników do rywalizacji, podkręcając tempo gry — czytamy w jednym z artykułów.
To ważne: Nowe wieści w sprawie 13-letniej mamy. Wiemy, co się dzieje z jej dzieckiem