Ochotniczka Alina Staylovskaya po trzech tygodniach życia pod bombami w Mariupolu wraz z rodziną wyjechała na bezpieczne terytorium na Ukrainę. Opowiedziała Khvili o koszmarze, którego doświadczyła jej rodzina.
17 marca rodzina opuściła Mariupol. Orki ogłosiły „zielony korytarz” i wypuściły ludzi pod kamery swoich „mediów”. Tego, w co Rosjanie zamienili moje miasto, nie da się opisać słowami. Jeśli się rozejrzysz - solidny Armageddon: domy albo doszczętnie spalone, albo z ogromnymi dziurami po nalotach.
Na podwórkach znajdują się również lejki o promieniu od 5 do 10 metrów. Wokół domów jest wiele zwłok, leżących w częściach lub w całości. Mieszkańcy bezkrytycznie wrzucają je do tych lejów i przykrywają ziemią. Jeśli ktoś umrze, zostaje pochowany na dziedzińcu domu lub na placu zabaw. W czasie, gdy byłam w mieście między domami, zaczęły już powstawać zadbane cmentarze z krzyżami i inskrypcjami.
Kiedy wyjechaliśmy na centralną ulicę naszej dzielnicy, nie widzieliśmy ani jednego całego domu. Kiedyś idealna droga z pięknymi światłami i zadbanymi poboczami zamieniła się w wypalone pole z rozczłonkowanymi wypalonymi rosyjskimi czołgami zmieszanymi z orkami leżącymi obok lub na nich… Zapewne zapamiętam ten zapach do końca życia. Był kimś wyjątkowym, ciężko było tak oddychać. W powietrzu unosił się czarny popiół, a droga była pokryta gruzem budowlanym, fragmentami i ludźmi. Jazda była bardzo trudna.
Wyszliśmy przy akompaniamencie ostrzału. W punkcie kontrolnym orki rozdawały dzieciom czekoladki, jednocześnie gradując ich domy. Orki ściskały czekoladki tuż obok nas, plądrując nasze własne magazyny, które znajdowały się na autostradzie w pobliżu punktu kontrolnego.
Nawet jeśli miałeś szczęście i nie znalazłeś się pod ostrzałem w Mariupolu, możesz łatwo umrzeć z głodu i odwodnienia. W Mariupolu dochodzi do kolosalnej katastrofy humanitarnej!
Przez 3 tygodnie mojego pobytu w mieście nie było wody, światła, ciepła. Temperatura w mieszkaniu z rozbitymi szybami równała się temperaturze ulicy 0\-10...Dokładnie z rozbitymi szybami!!! Bo uderzenia w budynki mieszkalne były tak silne, że fala uderzeniowa wybiła okna, jak u konstruktora LEGO, a metalowo-plastikowe klamki okienne zostały pocięte na pół.
Z braku wody śnieg trzeba było stopić, a potem zagotować. Ale w ten sposób nie zarobisz wiele. Czasami w nocy budziłam się nie z ostrzału, ale z tego, że byłam strasznie spragniona, bo nie piłam od kilku dni. Woda była używana tylko do gotowania i podawana dzieciom. Limit wynosił 1 filiżankę dziennie. Żywności praktycznie nie było, nie dlatego, że „nie mieli zapasów”, było wystarczająco zapasów, nie było wody do ugotowania. Nawet gdy udało nam się ugotować ryż, ustaliliśmy limit 2 łyżek na osobę dziennie. Jedzenie było gotowane na grillu na podwórku. Ale z powodu ciągłego ostrzału nie zawsze było możliwe dotarcie do tego grilla. Byli ludzie, którzy pod ostrzałem szli po wodę do studni, która znajdowała się w okolicy (40 minut pieszo), ale nie wszyscy wrócili. Powiedziałabym nawet, że większość nie wróciła...
Ostrzał miasta był ciągły, nieprzerwany, zaczynał się o 4 rano. Każdego ranka, dokładnie o 4 rano, naloty zaczynały się na osiedlu mieszkalnym… gdzie są tylko nieprzerwane miejsca do spania na kilometr, bez żadnej infrastruktury wojskowej… Było wiele nalotów, zaczęły się z zachodniej części miasta i poszły do centrum. Zostało tylko jedno, mieć nadzieję, że nie będzie bezpośredniego uderzenia w dom ... A potem zaczął się grad i kilka innych ataków, których nazwy nie znam. Nauczyliśmy się rozróżniać tylko naloty i Grads. Na nasz teren wleciały pociski 2 rodzajów: te, z których najpierw słychać było gwizdek, a potem przylot, były mniej niebezpieczne, bo mieliśmy czas na ucieczkę; i te, które wleciały bezgłośnie, a my już słyszeliśmy i czuliśmy właściwie samą eksplozję, której fragmenty rozsypały się we wszystkich kierunkach, przebijając się przez metalowo-plastikowe ramy, przez żelazne garaże i betonowe płyty.
Do naszego domu wleciało dużo takich „cichych” pocisków odłamkowych, wyleciały wszystkie okna w mieszkaniu. Od bezpośrednich trafień dom zatrząsł się tak bardzo, że nie można było nawet znaleźć się w przegrodzie między mieszkaniami. Byliśmy po prostu przerażeni, tak bardzo przestraszeni, że podczas ciosów przestajesz oddychać… a tego strachu nie można porównać ze strachem, kiedy jedziesz kolejką górską… było inaczej. Przerażające było też to, że nie mogliśmy nic zrobić… nie mogliśmy nawet uciec z tego piekła, bo Rosjanie nie wypuścili nas z miasta… Nie mieliśmy nawet nadziei na przeżycie, my chcieliśmy tylko, żeby to wszystko się skończyło...
Kiedy skończył się ostrzał naszego domu i orki przeniosły się na sąsiednie tereny, złapaliśmy dokumenty i dzieci i wybiegliśmy z domu do sąsiedniego domu do naszych rodziców. Zamykając drzwi w swoim mieszkaniu, przyłapałam się na tym, że zamykam zamek na wszystkie 4 obroty...
Pewnego popołudnia do naszego domu wjechał rosyjski czołg i zaczął strzelać na dziewiąte piętro sąsiedniego domu. W tym czasie w pobliżu domu byli ludzie, ale orków oczywiście to nie obchodziło, bawili się, bawili się. Od pierwszego strzału do mieszkania ściana była rozdarta, od drugiego płyta zawaliła się i wybiła okna kilku mieszkań. O ludziach, którzy byli w mieszkaniu, dowiedzieliśmy się później, gdy na podwórku zaczęły pojawiać się groby. Orki poszły dalej, ale nasze wojsko obeszło sąsiedni dom i ostrzelało czołg od tyłu. Przewrócił się i zaczął płonąć, jeden z orków wyskoczył z niego, odrzucił hełm i pobiegł w stronę dziedzińców mieszkalnych… naiwny. Nasz wystrzelił po raz drugi i dobił Rosjan. Kiedy było po wszystkim, nasz przewodniczący OSBB wziął swój hełm i wieczorem prowadził już wycieczki do spalonego czołgu i lewej nogi orka, która tam leżała.
Następny dzień był stosunkowo spokojny i ostrzał był gdzieś daleko, ale nie w naszym rejonie. Wyszliśmy na podwórko i po raz pierwszy od 2 tygodni moje dzieci zobaczyły słońce i odetchnęły stosunkowo świeżym powietrzem. Moja najmłodsza córka przeszła koło domu i policzyła zwłoki (ile całych, a ile połówek i części) ... były wszędzie ... nie było miejsca do życia na ziemi ani trupa ani dołu z jakiegoś airstrike… Potem zapytała: „Mamo, nie rozumiem, dlaczego w wieku 10 lat miałam to wszystko zobaczyć?”. Nie wiedziałam co odpowiedzieć...
Minęły dwa tygodnie, a moje dzieci wciąż śnią o rosyjskich czołgach, ostrzale i wojnie. Wciąż budzę się o 4 nad ranem...
ZOBACZ, O CZYM JESZCZE PISALIŚMY W OSTATNICH DNIACH NA PORTALU „ZYCIE.NEWS”: Zenek Martyniuk zdradził prawdę na temat swojego małżeństwa z Danutą Martyniuk. "W żadnym związku nie ma tylko dobrych chwil, pojawiają się problemy"
JAK INFORMOWAŁ PORTAL „ZYCIE.NEWS”: Barbara Kurdej-Szatan opowiedziała o trudnych chwilach, jakie przeżywa jej rodzina. Aktorka zdradza: "Rafał nie chciał pokazać dzieciom, że się boi"
Z ŻYCIA ZNANYCH LUDZI INFORMOWALIŚMY NA PORTALU „ZYCIE.NEWS O: Brytyjczycy drżą z obawy o swoją królową. Elżbieta II znajduje się pod stałą obserwacją lekarzy. Z jakiego powodu. Nie jest dobrze
TO TEŻ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ: Światło dzienne ujrzały informacje na temat rosyjskich samolotów, które naruszyły przestrzeń powietrzną Szwecji. Wyposażone były w pociski atomowe