Aleksandra W. i jej córka Oliwia zniknęły bez śladu 10 lutego bieżącego roku. Po 11 dniach odnalezione zostały ich ciała oraz ciało ich psa ukryte pod ziemią w lesie na terenie Romanowa.
W toku śledztwa wyszło na jaw, że gdy stracono kontakt z zaginionymi, samochód należący do 45-letniej Aleksandry widziany był podczas wykonywania podejrzanych manewrów. Na zarejestrowanym filmie przez kamery monitoringu widoczny był Ford przemieszczający się w okolice miejsca zamieszkania zaginionych kobiet, by potem wrócić na teren działek.
"Chciał on utrudnić ich identyfikację"
Nie jest jednak ustalone, kto był kierowcą samochodu w tym czasie. Zarzut dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem został postawiony Krzysztofowi R., który wcześniej został zatrzymany.
Znajomy kobiet nie zamierza przyznać się do winy, ani składać jakichkolwiek zeznań. Detektyw Arkadiusz Andała, udzielając wywiadu w programie Uwaga, poinformował, że ciała ukryto nieopodal drogi głównej. Zakopane zostały na głębokości metra pod ziemią.
Według niego jest to dowód na to, że miejsce ukrycia ciał zostało wybrane pospiesznie. Były one nagie, pozbawione ubrań, co według detektywa miało utrudnić rozpoznanie. Dodatkowo śledczy zaznaczył, że zbrodnia nie została zaplanowana, albowiem Krzysztof R. w tym dniu udał się na stację benzynową, aby dokonać zakupu 5 l paliwa, a ta ilość według detektywa wystarczyłaby na spalenie ubrań zaginionych kobiet.
Nie jest jednak ustalone, czy benzyna została użyta do tego celu. Jak wspominaliśmy już wcześniej, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie nadal oczekuje szczegółowych wyników sekcji zwłok mających odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób straciła życie Aleksandra W. Wiadomo jednak, że Oliwia została w gwałtowny sposób uduszona.
O tym się mówi: Wojciech Glanc miał wizję na temat losu Władimira Putina. Jak według niego skończy prezydent Rosji
Zerknij tutaj: Przed nami zmiana czasu. Przesunięcie wskazówek ma dla nas bardzo konkretne konsekwencje. O czym mowa