Jak podaje "Fakt", 36-letnia mieszkanka Katowic, przez ponad pięć lat prowadziła swoją działalność pod przykrywmą dobroczynności. Usłyszała 10 tysięcy zarzutów.
Efekty śledztwa
Dochodzenie trwało prawie trzy lata. Funkcjonariusze z Rudy Śląskiej z działu przestępczości gospodarczej właśnie zakończyli sprawę. Katowiczanka prowadziła w Rudzie Śląskiej firmę funkcjonującą w oparciu o telemarketing. Swoją działalnością oszukała wielu przedstawicieli spółek w całej Polsce. Rudzka policja wyjaśnia:
Ona sama lub jej pracownicy w trakcie rozmowy z wybranym przedsiębiorcą starali się nakłonić go do dokonania wpłaty pieniężnej, która według zapewnień miała być przeznaczona na zakup pomocy dydaktycznych i artykułów biurowych dla placówek oświatowo-wychowawczych z ich okolicy.
Złodziejski proceder polegał na tym, że tylko maleńki procent kwot, jakie otrzymywała od darczyńców znajdował się na fakturach VAT. Psychologiczne manipulacje i granie na emocjach, pracownicy przestępczej firmy mieli w jednym palcu.
Potrafili w szybkim tempie nakłonić przedsiębiorcę, aby wpłacił niemałą kwotę na zakup środków dydaktycznych do placówki, która zazwyczaj znajdowała nię nieopodal siedziby firmy darczyńcy. Działało, gdyż z różnych względów ludzie mają sentyment: sami kiedyś tam uczęszczali, albo uczą się tam ich pociechy. Śledczy dodają:
Realizacja deklaracji dotyczących wyposażenia placówek oświatowych w pomoce dydaktyczne ograniczała się wyłącznie do absolutnego minimum, stanowiąc swoistą zasłonę dla faktycznego celu, jakim było pozyskiwanie pieniędzy od przedsiębiorców. Właścicielka firmy nie miała zamiaru wywiązywania się z żadnych zobowiązań zaciąganych wobec wpłacających pieniądze przedsiębiorców.
Tego typu oszustwa mogą skutecznie zniechęcić darczyńców do wspierania potrzebujących. Co o tym sądzisz?