Jak przypomina portal "Pomponik", przed 3 laty Grzegorz Markowski zdecydował się zejść ze sceny. Swoich sympatyków poinformował, że stan zdrowia nie pozwala mu dawać z siebie wszystkiego w czasie koncertów. Stąd decyzja o zakończeniu kariery. Wielbiciele Markowskiego nie kryją obaw o swojego idola. Podobnie córka artysty, która przyznaje, że jej ojca coraz trudniej namówić na wspólne występy. Jednak nie to martwi ją najbardziej.
Patrycja Markowska martwi się o ojca
Patrycja Markowska nie ukrywa, że coraz bardziej martwi się o ojca. Po tym, jak Grzegorz Markowski wycofał się z występów w grupie Perfect, sporadycznie pojawia się na scenie. Dzieje się to głównie wtedy, kiedy namówi go do tego córka.
W jednym z wywiadów Patrycja Markowska przyznała, że coraz trudniej jest jej przekonać ojca do wyjścia na scenę. Jednak nie to martwi ją najbardziej. Piosenkarka nie ukrywa, że najbardziej martwi ją to, że jej tata zamknie się w czterech ścianach i całkowicie odetnie się od świata.
"Nie czuję, żeby on tego chciał. Z nagraniem piosenki wiąże się później promocja, a on tego już nie chce robić. Wychodzi na koncercie na kilka utworów, ale to jest jednak podróż, a on zawsze chce dawać z siebie 100 proc. Muszę wyczuć moment, gdy on mówi "stop" i tak jest" - przyznała piosenkarka w rozmowie z portalem "Plejada".
Tak teraz wygląda życie Grzegorza Markowskiego
We wspomnianym wywiadzie Patrycja Markowska przyznała, że jej ojciec ma teraz zupełnie inne priorytety niż dawniej i co innego sprawia mu teraz przyjemność. Teraz lider Perfectu docenia możliwość spędzenia całego dnia w piżamie lub w dresie, bez telefonu i bez ciągłego pędu.
Grzegorz Markowski ma też namawiać córkę do tego, że od czasu do czasu pozwalała sobie na taki dzień luzu.
Co o tym sądzicie?
To też może cię zainteresować: Marcin Hakiel nie zamierzał dłużej milczeć. Padły wyjątkowo mocne słowa. O co poszło
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Apoloniusz Tajner opowiedział o kulisach zakończenia sezonu przez Dawida Kubackiego. Był wtedy ze skoczkiem
O tym się mówi:Wierni nie kryją oburzenia propozycją księdza. Tego zażyczył sobie duchowny od rodziców dzieci pierwszokomunijnych