Aktor odszedł 26 grudnia 2022 roku po ciężkiej chorobie nowotworowej. Teraz jego siostra, Dorota Kamińska, zdecydowała się wrócić do jednych z najtrudniejszych wspomnień, ujawniając kulisy ostatnich tygodni życia artysty.
Słowa, które zabrały nadzieję
We fragmencie książki Emilian Kamiński. Reżyser marzeń Dorota Kamińska opisała scenę ze szpitala, która na zawsze zapadła jej w pamięć. Jej relacja nie pozostawia wątpliwości, jak ogromne znaczenie miały wypowiedziane wtedy słowa lekarza.
„Nigdy nie zapomnę ostatniego pobytu w szpitalu, kiedy lekarka bez żadnego wyczucia powiedziała mu, że jego płuca już wysiadły. Widziałam, jak bardzo go to zabolało. Ta kobieta odebrała mu wtedy nadzieję. A on tak bardzo chciał żyć”.
To wspomnienie, przywołane po latach, pokazuje, jak krucha bywa granica między informowaniem a odbieraniem choremu sił do walki.
Praca mimo bólu i słabości
Choć choroba postępowała, Emilian Kamiński do ostatnich chwil starał się pozostać aktywny. Teatr był dla niego nie tylko zawodem, ale i sensem codzienności. Nawet gdy jego stan zdrowia gwałtownie się pogarszał, nie rezygnował z prób.
„Zbierała mu się woda w płucach, a on mimo wszystko przyjeżdżał na próby. Przed próbą obiecywał, że będzie się oszczędzał, a po pięciu minutach już skakał po scenie”.
Dla współpracowników było to świadectwo niezwykłej determinacji, a dla rodziny – powód do nieustannego lęku.
Tajemnica, która obciążała najbliższych
Przez długi czas aktor ukrywał skalę swoich problemów zdrowotnych. Gdy w końcu zdecydował się powiedzieć prawdę siostrze, emocje stały się jeszcze trudniejsze do udźwignięcia.
„Zaczęłam się o niego potwornie bać”.
Ostatnie tygodnie, jak podkreśla Dorota Kamińska, były czasem nie tylko fizycznego bólu, ale także ogromnego cierpienia emocjonalnego.
„Ostatnie półtora miesiąca było już nieustannym, potwornym cierpieniem, zarówno jego, jak i moim, gdy patrzyłam na to, co się z nim dzieje”.
Więź silniejsza niż śmierć
Choć od odejścia Emiliana Kamińskiego minęły trzy lata, jego obecność w życiu siostry wciąż jest wyraźna. Aktorka nie kryje, że brat był dla niej kimś znacznie więcej niż tylko członkiem rodziny.
„Nie da się zwerbalizować tego, jaki był Emilian, choćbyśmy użyli wielkich słów. Miluś to nie był zwykły brat, i choć fizycznie go nie ma, to i tak będzie ze mną zawsze. [...] Czasem z nim rozmawiam, bo czuję, a może chcę czuć, że jest blisko mnie”.
Te słowa pokazują, że pamięć o artyście trwa nie tylko w jego rolach i dokonaniach, ale przede wszystkim w relacjach, które budował przez całe życie.
Pamięć, która nie gaśnie
Rocznica śmierci Emiliana Kamińskiego to nie tylko moment wspomnień, lecz także refleksji nad godnością chorego, empatią i znaczeniem nadziei. Wyznanie Doroty Kamińskiej nadaje tej dacie osobisty, przejmujący wymiar – przypominając, że za znanymi nazwiskami kryją się ludzie, ich relacje i historie, które nie kończą się wraz z odejściem.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dla syna mój ukochany nie był człowiekiem, tylko podejrzanym": Twierdził, że najpierw położy łapę na mnie, a potem na moim majątku
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Na emeryturze żona wybrała wnuki zamiast mnie": Pojechałem do sanatorium, żeby nie zdziadzieć, i tam znalazłem miłość