Sławomir i Kajra, którzy wkrótce wystąpią podczas Sylwestrowej Mocy Przebojów, otwarcie przyznają, że sukces niemal kosztował ich związek.

Wspólne życie prywatne i zawodowe

Sławomir Zapała i Magdalena Kajrowicz są razem od kilkunastu lat. Pobrali się w 2011 roku, a w 2016 na świecie pojawił się ich syn Kordian. Od 2015 roku tworzą również duet sceniczny, pod którym wydali trzy albumy i zbudowali markę rozpoznawalną w całym kraju, informuje Pomponik.

Ich utwory regularnie osiągają setki tysięcy odsłon, a największe hity biją rekordy popularności. Piosenka „Miłość w Zakopanem” zgromadziła ponad 260 milionów wyświetleń w serwisie YouTube, co uczyniło ją jednym z największych przebojów ostatnich lat.

Setki koncertów rocznie i brak granic

Za ogromnym sukcesem szło jednak mordercze tempo pracy. Jak sami przyznają, w pewnym momencie grali około 200 koncertów rocznie, a w szczycie kariery nawet 300. Oznaczało to niemal ciągłą trasę koncertową, bez chwili na odpoczynek i normalne życie.

„[Trwało to – przyp. aut.] cztery lata. Nie było czasu nawet, żeby wejść do studia. Był taki moment, kiedy praca przejęła życie. Żyliśmy już dla pracy, było tyle propozycji i bardzo się cieszę, że przeszliśmy ten okres cało i zdrowo. I że nadal jesteśmy razem. Nigdy więcej nie chcielibyśmy tyle pracować” – mówił Sławomir w rozmowie z Plejadą.

Kryzys, o którym długo nie mówili

Z czasem wyszło na jaw, że intensywny tryb życia niemal doprowadził do rozpadu ich relacji. Kajra wspominała, że permanentne zmęczenie i brak podstawowych potrzeb odbijały się nie tylko na nich, ale też na relacjach z otoczeniem.

„Ilość snu, braku jedzenia i wszystkich kłopotów, które gdzieś tam się zbierały. Nasi muzycy w pewnym momencie mówili, że z nami się nie da pogadać. My pracowaliśmy właściwie 72 godziny na dobę” – opowiadała wokalistka.

Przez kilka lat ich domem był bus koncertowy, a codzienność sprowadzała się do kolejnych występów i podróży.

Przymusowe zatrzymanie, które wszystko zmieniło

Dopiero rok 2020 przyniósł nieoczekiwane wyhamowanie. Zatrzymanie koncertowego świata pozwoliło im wrócić do domu i na nowo poukładać priorytety.

„Mogliśmy wrócić do domu i zamieszkać w nim, bo przez cztery lata mieszkaliśmy w busie” – przyznała Kajra.

Sławomir nie ukrywał, jak bardzo brakowało mu zwyczajnych chwil.

„Pamiętam kilka takich sezonów koncertowych, gdzie jechałem w busie i patrzyłem na ludzi, którzy siedzą przy domu w sobotę, robią grilla. Ja od trzech lat nie miałem takiej możliwości. Ten moment zatrzymania był nam potrzebny” – podsumował artysta.

To też może cię zainteresować: "Wnuczka zabrała mnie z domu opieki, obiecując, że u niej będzie lepiej": Okazało się, że chciała tylko mojej emerytury i podpisu pod kredytem

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Te marynowane grzyby znikają ze stołu jako pierwsze. Idealne na święta i każdą uroczystą okazję