Świat obiegła dziś wiadomość, która może na nowo ukształtować równowagę sił na Bliskim Wschodzie. Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump, potwierdził przeprowadzenie ataku na trzy irańskie obiekty nuklearne. W sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia i nagrania, które – choć niejednokrotnie podważane – mają ukazywać skutki tej błyskawicznej operacji militarnej. Na celowniku Amerykanów znalazł się m.in. legendarny ośrodek wzbogacania uranu Fordow.
„Fordow już nie istnieje” – takimi słowami Donald Trump ogłosił sukces amerykańskich sił zbrojnych. W emocjonalnym wpisie w serwisie Truth Social prezydent USA nie tylko potwierdził uderzenie, ale również złożył gratulacje swoim żołnierzom, nazywając ich „wielkimi wojownikami”. Operacja miała zakończyć się bez strat – „wszystkie samoloty są bezpiecznie w drodze do domu”.
Jednak za tymi słowami kryje się coś więcej niż tylko militarna demonstracja siły. Uderzenie w podziemny ośrodek Fordow – ukryty głęboko w górach – to nie tylko cios wymierzony w irański program nuklearny. To symboliczne przecięcie linii, która jeszcze do niedawna oddzielała działania dyplomatyczne od otwartej konfrontacji.
Wraz z informacją o ataku w mediach społecznościowych pojawiły się liczne nagrania mające rzekomo dokumentować bombardowanie. Niektóre pokazują potężne eksplozje i uderzenia bomb w górzystym terenie. Problem w tym, że część z nich nie pochodzi z Iranu – są to ujęcia z wcześniejszych konfliktów na Ukrainie, w Syrii czy z izraelskich operacji sprzed tygodni. W sieci zapanował chaos, a granica między faktem a dezinformacją zaciera się błyskawicznie.
Mimo to przekaz Trumpa jest jednoznaczny: Amerykanie zaatakowali. I zrobili to skutecznie.
Atak na Fordow może oznaczać nową fazę geopolitycznej konfrontacji na linii Waszyngton–Teheran. To także sygnał dla świata, że prezydent USA nie zamierza przyglądać się biernie rosnącym napięciom w regionie. Jeśli jednak reakcją Iranu będzie odwet, świat może stanąć w obliczu kolejnej odsłony bliskowschodniego kryzysu – tym razem z aktywnym udziałem największego mocarstwa globu.
Choć w oczach wielu ten atak to sukces wojskowy, pozostaje pytanie, czy w cieniu „wielkiego zwycięstwa” nie kryje się początek jeszcze większego zagrożenia.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Między banknotami znalazłam prawdę": Teraz nie wiem, czy nadal jestem żoną
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Prezes SN rozwiewa wątpliwości. Czy głosy zostaną przeliczone ponownie