Od świtu do zmierzchu, przez upały, mrozy, choroby, kryzysy. Wszystko po to, żeby kiedyś spokojnie spojrzeć wstecz i powiedzieć: „Było warto”.
Wychowałem syna sam, po śmierci żony. Byliśmy tylko we dwóch – ja i on. Mój cały świat. Oddałem mu wszystko, co miałem – czas, siły, marzenia.
Kiedy dorósł i założył rodzinę, byłem dumny. Myślałem, że teraz będzie inaczej – że zostanę tym, kogo będą zapraszać na święta, na obiady, komu będą dziękować choćby spojrzeniem.
W dniu mojej emerytury wyprawili małe przyjęcie. Było skromnie, ale ciepło. Wzruszyłem się, kiedy przynieśli tort ze świeczkami. Wzruszyłem się, gdy podeszli do mnie razem – syn i synowa – i powiedzieli:
– Tato, mamy dla ciebie wyjątkowy prezent. Coś bardzo ważnego.
Uśmiechnąłem się. Byłem pewien, że może kupili wycieczkę, może przygotowali album ze zdjęciami, może... po prostu chcą mi pokazać, że jestem dla nich ważny.
A wtedy syn wyjął teczkę.
– Tato, pomyśleliśmy, że najlepiej będzie już teraz wszystko uporządkować. Żeby nie było potem problemów. Tu jest projekt testamentu.
Patrzyłem na niego, nie rozumiejąc.
– Testamentu? – zapytałem.
– No wiesz, tato – dodała synowa słodkim tonem. – Masz już swoje lata. A lepiej, jak wszystko będzie jasne. Żeby nie było nieporozumień w przyszłości.
Usiadłem. Ręce mi się trzęsły. W środku było czarno na białym: cały dom, działka, oszczędności – wszystko zapisane na ich nazwiska. Teraz. Bez czekania. Bez ochrony dla mnie.
– Ale... ja tu jeszcze mieszkam – wyjąkałem. – Ja jeszcze żyję...
– Oczywiście, tato. Ale to tylko formalność. Wiesz, jak dzisiaj jest. Przepisy, podatki. Dla twojego dobra.
Dla mojego dobra.
Wziąłem pióro, położyłem je na stole.
Spojrzałem na nich – na ich twarze pełne oczekiwania. I wtedy pierwszy raz w życiu poczułem się nie ojcem, nie rodziną, ale przeszkodą.
Podniosłem się.
– Dziękuję za prezent – powiedziałem cicho. – Ale dziś nauczyłem się, że nie wszystko, co owinięte w ładny papier, jest darem. Czasem to tylko nóż, ukryty między wstążkami.
Odwróciłem się i wyszedłem.
Nie wiem, czy jeszcze kiedyś wrócę na to podwórko.
Ale wiem, że lepiej żyć samotnie z pustymi rękami, niż wśród tych, którzy już dawno oddali twoje życie na sprzedaż.
To też może cię zainteresować: Ostatnia wola papieża Franciszka. Jego nagrobek zachwyca prostotą
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nie boją się upływu czasu. Z wiekiem odkrywają swoją prawdziwą siłę i piękno