Z tych, co otwierają drzwi, zapamiętują daty, robią niespodzianki bez okazji. Przed ślubem pisał listy, dzwonił po pięć razy dziennie i mówił, że bez mnie nie umie oddychać.
Ślub był jak marzenie – biała suknia, wzruszona mama, a on trzymający mnie za rękę i przysięgający, że zawsze będę jego jedyną.
Minęły trzy lata.
Z bajki została tylko zmywarka i łóżko, w którym spał zawsze odwrócony plecami. Coraz częściej milczał. Na moje pytania odpowiadał mruknięciem. Zamiast „kocham cię” – „nie teraz”, „jestem zmęczony”, „przestań marudzić”.
Czułam się jak stare kapcie – potrzebne, ale brzydkie i już dawno pozbawione wartości. Wspólne kolacje zamieniły się w osobne posiłki, a moje urodziny w „zapomniałem, miałem dużo na głowie”. I wciąż powtarzał: „Nie dramatyzuj, przecież jesteśmy razem”.
Ale to „razem” było tylko z nazwy. Emocjonalnie dawno mnie opuścił.
Zaczęłam podejrzewać, że coś ukrywa. Ale nie miałam dowodów. Aż pewnego dnia, przez przypadek, zostawił otwartą skrzynkę mailową na laptopie. Nie szukałam. To samo wyskoczyło – wiadomość od niej. Pełna zdjęć, planów, marzeń. Nazywała go „mój wilku”, on ją „żoną numer dwa”.
Serce mi stanęło.
Zobaczyłam daty. Ta znajomość trwała od roku po naszym ślubie. Kiedy ja planowałam wspólne wakacje, on pisał jej, że „muszę znowu udawać kochającego męża, żeby się nie domyśliła”. Kiedy gotowałam kolację, on zamawiał kwiaty – dla niej.
I wtedy wszystko się we mnie zatrzymało. Ale tylko na chwilę.
Wstałam. Spakowałam walizkę. Wzięłam kluczyki, godność i wyjechałam. Nie zostawiłam kartki. Nie zadzwoniłam. Nie płakałam. Bo to nie ja byłam słaba. To on był tchórzem.
Teraz patrzę na siebie w lustrze i wiem: nie jestem starymi kapciami. Byłam tylko za dobra dla kogoś, kto nie zasługiwał nawet na moje milczenie.
A jego „brudny sekret”?
Niech zostanie z nim. Bo ja… już się wyprałam z bólu.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Zostawiłam dziecko u teściowej i pojechałam odpocząć": Gdy wróciłam, czekał na mnie rachunek
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zgasł jeden z najjaśniejszych głosów Eurowizji. To smutna chwila dla świata muzyki