Wiem, że ma czwórkę dzieci i nie ma męża. A raczej był, ale zniknął jakiś rok temu. Może wyjechał, może rozstali się polubownie. Ludzie są dorośli, wszystko się zdarza.

Sama jestem żoną po raz drugi. Pewnego dnia wracałam do domu z pracy i zobaczyłam na drzwiach ogłoszenie, że Dagmara potrzebuje ubranek dla dziecka. Jest gotowa przyjąć każdą pomoc i z góry jest wdzięczna tym, którzy odpowiedzą na jej prośbę.

Mam dwójkę dzieci, dziewczynkę i chłopca. Ich szafa nie jest zbyt duża, ale mają trochę za małych już ubrań: kilka kurtek, dresy, spódnice, kombinezony. Ubrania są czyste, niektóre trochę znoszone, ale nadają się do noszenia w domu. Włożyłam to wszystko do dwóch toreb, kupiłam trochę słodyczy i zaniosłam sąsiadce.

Tuż przy drzwiach zaczęła wyjmować rzeczy i przyglądać się im, kręcąc nosem i krzywiąc się: "Co to za plama?" Poczułam się tak nieswojo, że mogłabym zapaść się pod ziemię. Zaczęłam gorączkowo przypominać sobie, skąd mogła się wziąć. "Moja córka musiała upaść na trawę, kiedy pojechałyśmy odwiedzić jej babcię na wsi. Tak, to prawda. Nie mogłam sprać plamy trawy.

Dagmara nie miała zamiaru przestać. Teraz obracała w dłoniach kurtkę syna:

-Dlaczego nie ma zamka na kieszeni?

-Rany — wzruszyłem ramionami — te zamki zawsze odlatują. A ja nigdy nie byłam krawcową. Jeśli coś wymagało zszycia lub naprawy, wysyłałam to do atelier. A kiedy mój syn wyrósł ze swojej kurtki, przestałam wydawać pieniądze.

-Ty nie chciałaś wydawać pieniędzy, ale ja muszę, prawda? Jakbym miała miliony. Wiesz, Natalia, ja żyję z zasiłków na dzieci, jest mi wystarczająco ciężko. A teraz mam zanieść swoje grosze do pracowni?

-No, napraw to sama — absurdalność sytuacji zaczęła mnie wybijać z rytmu. - Dagmara, ofiarowałam ci rzeczy z głębi serca i nie mówię, że nadają się na paradę. Ale mam też dwójkę dzieci i wiem, jak dobrze jest mieć ubrania na zmianę. Na przykład do zabawy na podwórku. Pobrudzisz, podrzesz i nie będzie ci żal.

Dagmara wyskoczyła do mnie z większą pretensją, więc pozbierałam ubranka dzieci do torby, postawiłam ją na progu i poszłam do domu.

Opowiedziałam o wszystkim mężowi, ponieważ nie mogłam się powstrzymać od podzielenia się wrażeniami z zachowania Dagmary.

-Nie, nie jesteś niegrzeczna, jesteś po prostu naiwna — powiedział i spokojnie zajął się swoimi sprawami. Nawiasem mówiąc, dzieci Dagmary nosiły ubrania mojego syna i córki przez bardzo długi czas. Nie wiem jednak, czy kurtka miała naszytą kieszeń, czy nie.

Nie przegap: Andrzej Duda zdradził małżeńskie sekrety. "Muszę przyznać, że mamy dwie"

Zerknij: Wyższe świadczenie nawet o 1050 złotych. Ci seniorzy otrzymają w marcu więcej pieniędzy