Praca, zajmowanie się domem, relaks i cieszenie się życiem. Przynajmniej, powiedziałam Markowi, spróbujemy trzymać się tego schematu, dopóki nie będziemy mieli dzieci. Wanda, moja teściowa, tylko zaciskała usta w niezadowoleniu, gdy widziała swojego syna zmywającego naczynia lub gotującego obiad.
-W naszych czasach mężczyźni byli lepiej traktowani — westchnęła emerytka — Byli pielęgnowani i dbano o nich. I nie zmuszano ich do zmywania naczyń.
-Musisz przyzwyczaić się do myśli, że mężczyzna nie jest inwalidą domowym — powiedziałam mojej teściowej. Znowu zacisnęła usta, a jej oczy mówiły: "Poczekaj, aż cię zostawi". Marek był zadowolony z naszego związku. Kilka razy nawet zaskakująco powiedział, że nawet lubi gotować.
-Moja matka nie pozwoliłaby mi zbliżyć się do kuchenki pod groźbą śmierci. Nigdy nie wiedziałem, że gotowanie może być tak interesujące.
Jak można się domyślić, mój mąż i ja jesteśmy przyzwyczajeni do spędzania wolnego czasu razem. Uwielbiamy wychodzić na miasto, ale z nie mniejszą przyjemnością zostajemy też w domu. W tym roku już zimą postanowiliśmy, że koniecznie pojedziemy nad morze. Będziemy wylegiwać się jak foki na ciepłym brzegu, podziwiać czerwone zachody i błękitne wschody słońca.
Zaplanowaliśmy wakacje na sierpień, kiedy z plaż zniknie główny napływ turystów. Ale w maju Marek "uszczęśliwił" mnie wiadomością. Kategorycznie nie wolno mu brać urlopu w lecie. Proponują mu listopad lub grudzień, kiedy morze z kąpielami i opalaniem nie wchodzi w grę.
Przez tydzień łamaliśmy sobie głowy, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji. Poddałam się i powiedziałam mężowi, że będę musiała zwrócić bilety i anulować rezerwację noclegu. Spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i powiedział, że to najbardziej niedorzeczna decyzja, jaką mogłam podjąć.
Za namową męża, postanowiłam skorzystać z wakacji mimo wszystko. Myślałam, że ludzie wokół mnie zrozumieją naszą decyzję, ale tak się nie stało. Wszyscy, absolutnie wszystkie kobiety, które znaliśmy, zaczęły mieszać mnie z błotem. Moja mama otwarcie mówiła, że jestem samolubna i stawiam siebie ponad innymi. Moje koleżanki prawie mnie zbojkotowały. Mówiły, że jestem hańbą dla płci żeńskiej.
Moja najlepsza przyjaciółka dołączyła do obozu kobiet, które mnie potępiły. Przypomniałam jej, że mój mąż nie ma trzech lat i że jest całkiem zdolny do samodzielnego gotowania. Moje przyjaciółki pokręciły palcami na skroniach i mentalnie zakopały mojego Marka pod stertą garnków w zimnej kuchni. Najwięcej pracy miała jednak moja teściowa, która tuż przed wyjazdem dowiedziała się, że jadę na wakacje sama.
-Wiedziałam! Celowo wybrałaś czas, kiedy mój syn będzie zajęty pracą! Teraz będzie głodował w domu, a ty będziesz merdać ogonem przed innymi wczasowiczami! - moja teściowa zaczęła się nakręcać. Wyjaśniłam, że to był pomysł jej syna, jednak nie chciała mnie słuchać.
Powiedziałam Markowi, żeby ogarnął swoją matkę, bo nie ręczę za siebie! Na szczęście mąż dobrze mnie zrozumiał. Moja teściowa oczywiście się na nas obraziła. Jak ja, taka a taka, mogłam namówić jej syna, żeby nakrzyczał na swoją matkę? Niech siedzi sama, zaraz ochłonie.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Teściowa nie akceptuje swojej wnuczki": Nadal desperacko pragnie odmłodzić się w wieku 58 lat