Udało mi się zbudować karierę, mieć dwójkę dzieci i ułożyć sobie życie z mężem. Kiedy jesteśmy sami, wszystko jest w porządku. Ale gdy tylko przyjeżdża moja teściowa, atmosfera w domu zmienia się nie do poznania. Za każdym razem, gdy przekracza próg, w powietrzu czuć napięcie.

Nie mam nawet czasu się z nią przywitać, zanim zaczyna swój wykład:

- Nie rozumiesz, że dzieci powinny jeść tylko domowe jedzenie? Jeśli będziesz je karmić półproduktami, wyrosną na niedorozwinięte! - mówi mi, wskazując na pudełko z mrożonkami. Staram się nie reagować na takie uwagi, chociaż wszystko we mnie wrze.

Mówi, że córki jej przyjaciółek gotują trzy posiłki dziennie na obiad, a ich domy są czyste, wychowują dzieci i chodzą na treningi. A ja nie mam na nic czasu! Zdałam sobie sprawę, że staję się coraz bardziej poirytowana za każdym razem, gdy słyszę o czyimś idealnym porządku - mam już wystarczająco dużo do czynienia z moimi dziećmi i pracą, nie próbując gonić kogoś innego.

Pewnego wieczoru mój mąż, dzieci i ja gotowaliśmy kolację, gdy moja teściowa przyszła z wizytą. Testowałam nowy przepis - makaron z warzywami i kurczakiem. Tego dnia gotowałam z sercem. Ale jak tylko weszła moja teściowa, jej oczy rozejrzały się po kuchni i zatrzymały się na patelni.

- Co to za żarcie? - zapytała. - Mogłaś ugotować coś zdrowego dla dzieci.

- Mamo, wystarczy - powiedział jej mąż. Ale Anna tylko prychnęła i odpowiedziała mu:

- Zajmuję się tobą i wnukami!

- A ja się nimi nie zajmuję? - wydyszałam.

- No tak, zajmujesz się - powiedziała moja teściowa. I wtedy to się przełamało. Pomyślałam, jak długo jeszcze będę musiała to znosić? Nie jestem już dziewczynką i muszę się bać, że moja teściowa powie dodatkowe słowo? Zasługuję na szacunek za wszystko, co robię.

- Anno, jestem tym zmęczona - powiedziałam. Zawsze porównywałaś mnie do kogoś innego i mówiłaś mojemu synowi, jaką jestem złą żoną, matką i gospodynią domową.

- Szczęśliwie? - moja teściowa wstała - przez ciebie mój syn całe życie mieszka z nieudolną idiotką! Na nic nie masz czasu! W domu jest kurz, gotujesz z półproduktów, nie dbasz o siebie. Wstawałam o piątej rano, żeby ugotować śniadanie i doprowadzić się do porządku. A wieczorem kładłam się spać później niż wszyscy, żeby pozmywać naczynia, wyprasować pranie i posprzątać mieszkanie. Ty do niczego się nie nadajesz!

Te obraźliwe słowa sprawiły, że ścisnęło mnie w gardle. Poczułam łzy napływające do oczu i już miałam wybuchnąć płaczem, gdy nagle wtrącił się mój mąż.

- Dobra, mamo, wystarczy! - powiedział ostro. - Moja żona jest najwspanialszą żoną i matką na świecie. Bardzo ją kocham i nie potrzebuję innej żony.

- Mówisz tak tylko dlatego, że nie znasz żadnej innej! - krzyknęła teściowa. - Ale gdybyś ożenił się z Alicją, tak jak powiedziałam...

- Nigdy nie kochałem Alicji! - krzyknął mój mąż. - I nie interesuje mnie głupia gospodyni domowa, która nie ma mózgu i żadnych zainteresowań poza sprawianiem mi przyjemności. Wolałbym, żeby moja żona spała rano dwie godziny dłużej, ale żeby nie musiała biegać o piątej rano, jak ty dla mojego ojca. Jak to się skończyło? On i tak nigdy cię nie doceniał! Kocham i doceniam moją żonę.

Po tej rozmowie moja teściowa wybiegła z naszego mieszkania jak oparzona. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo kocham mojego męża. I to było takie miłe, że stanął w mojej obronie. I że byłam dla niego idealna, pomimo moich niedoskonałości.

Nie przegap: Kinga Duda przemknęła pod osłoną nocy. Fotoreporterzy nie mieli wątpliwości, choć wyglądała inaczej

Zerknij: Z życia wzięte. "Nie mogę żyć w tych samych ścianach przez sto lat, potrzebuję urozmaicenia": Oburza się jego żona