Wprowadziliśmy się do tego mieszkania ponad pięć lat temu — udało nam się dostać kredyt hipoteczny z dobrym oprocentowaniem. Stopniowo się zadomowiliśmy, a w tym roku doszliśmy do przedsionka, wspólnej przestrzeni przy wejściu dla dwóch mieszkań: naszego i sąsiadów. I mamy za sąsiadkę samotną starszą kobietę, Wandę. Nie można było znaleźć bardziej szkodliwej i chciwej osoby!
Kiedy po raz pierwszy planowaliśmy zrobić przedsionek, oczywiście zaproponowaliśmy jej wymianę drzwi wejściowych. Było jasne, że nie zamierzamy instalować żadnych luksusowych ani pancernych — dla bezpieczeństwa zainstalowaliśmy już dobre stalowe drzwi do naszego mieszkania. A mój mąż chciał kupić najprostsze, najtańsze drewniane drzwi do przedsionka. Jednak Wanda nie chciała się poddać: "Nie potrzebuję takich drzwi. Jeśli chcesz, to je wstaw na własny koszt!" - rzuciła mi w twarz, gdy zaczęłam o tym mówić. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, że jeśli chcemy żyć jak ludzie, będziemy musieli pokryć wszystkie koszty.
A teraz zabraliśmy się za odświeżenie przedsionka. Wcześniej mieliśmy tylko sanki, rower i półkę na różne rzeczy. Zabraliśmy sanki i rower do garażu, a ja wpadłam na pomysł. Postanowiłam przenieść tutaj naszą kanapę z korytarza — welur był już trochę zużyty. Położę też kawałek dywanu, na półce postawię kilka roślin doniczkowych i będzie przytulnie. Kiedy w wolny dzień robiłam przedsionek, moja sąsiadka właśnie wracała ze sklepu.
Wanda przywitała mnie ponuro i wślizgnęła się do swojego mieszkania, nawet nic mi nie mówiąc. Ale ona też będzie korzystać z tej przestrzeni. Piękno, które stworzyłam, doceniła moja przyjaciółka Ola, która niedawno przyjechała w odwiedziny: "Gosia, miałaś dobry pomysł z kanapą w przedsionku! Kiedy jest dużo gości, można wyjść, założyć buty i usiąść na niej". Ja też byłam zadowolona. Wczoraj wzięłam dzień wolny w środku tygodnia pracy, aby zrobić wiele rzeczy — nie odkładać ich do wakacji.
Po południu, kiedy sprzątałam przedpokój, usłyszałam jakieś głosy w naszej sieni. Wyjrzałam przez wizjer i zobaczyłam moją sąsiadkę oraz nieznaną mi kobietę i mężczyznę. Mężczyzna próbował odsunąć kanapę od ściany. Gwałtownie otworzyłam drzwi i zapytałam: "Przepraszam, co tu się dzieje?"
Twarz Wandy rozciągnęła się — najwyraźniej nie spodziewała się mnie zobaczyć. Młoda kobieta powiedziała:
-Dzień dobry. Nie martw się, przyszliśmy tylko zabrać kanapę twojej sąsiadki.
-Co? Gdzie ją zabrać? Zwariowałaś? To nie jej, to nasza kanapa! - oburzyłam się. Mężczyzna z hukiem upuścił koniec kanapy, którą próbował przesunąć.
-Nie słuchaj jej! Pieniądze zostały zapłacone, zabierajcie kanapę! Włożyła ją do przedsionka, więc nie potrzebuje już kanapy!
Skoczyło mi ciśnienie z nerwów, lekko zachwiałam się na nogach i oznajmiłam, że nikt nie będzie stąd zabierał niczego, co ja wstawiłam.
Wanda wciąż krzyczała, że normalni właściciele nie stawiają rzeczy na korytarzu. Dlatego uważa, że kanapa znajduje się na wspólnym terytorium i ma prawo ją sprzedać. Na szczęście mężczyzna również nie zamierzał być nieśmiały wobec tej bezczelnej kobiety i powiedział, że zabierze sąsiadkę na policję, jeśli nie zwróci im pieniędzy.
Z miną zranionej dumy sąsiadka poszła po portfel i zwróciła pieniądze. I co teraz mam zrobić? Powinnam przykuć do ściany wszystkie meble i przedmioty znajdujące się w przedsionku? Pierwszy raz spotykam się z taką bezczelnością. Przez takich sąsiadów można szukać nowego mieszkania!
Nie przegap: Z życia wzięte. "Mam 50 lat i jestem zmęczony skrupulatnością mojej żony": Nie chcę już dłużej żyć z nudziarą
Zerknij: To już oficjalne. Szymon Hołownia ogłosił w mediach społecznościowych. Teraz się zacznie