I dopiero wtedy sami możemy myśleć o dzieciach. Nie jest tylko jasne, w jakim wieku dziecko szwagierki nie będzie już wymagało wsparcia. Ma teraz dwa lata. Prawdopodobnie będzie musiała być utrzymywana, dopóki nie osiągnie pełnoletności.
Mój mąż ma siostrę, Dagmarę. Ma teraz dwadzieścia sześć lat i dwuletnie dziecko. Dagmara od roku mieszka z matką, ponieważ jej małżeństwo rozpadło się rok po ślubie. Zawsze uważałam, że małżeństwa aranżowane nie są trwałe, co potwierdziła swoim przykładem siostra męża.
Mieszkają w mieszkaniu teściowej. Matka męża nadal pracuje, a szwagierka jest na urlopie macierzyńskim z dzieckiem. Ojciec skutecznie ukrywa się przed alimentami. Dlatego moja teściowa i jej córka musiałyby żyć z niewielkiej pensji mojej teściowej, gdyby nie ja i mój mąż. Jesteśmy małżeństwem od roku, a wcześniej chodziliśmy ze sobą jeszcze przez dwa.
Kiedy moja szwagierka zerwała z mężem, po prostu się pobraliśmy. Zaczęliśmy mieszkać na moim terenie, odziedziczyłam mieszkanie po babci. Więc, dzięki Bogu, nie mieliśmy problemów mieszkaniowych. Myśleliśmy, że za rok będziemy mogli pomyśleć o dziecku. Nie chcieliśmy odkładać sprawy na później. Niemal natychmiast po tym, jak Dagmara zamieszkała z matką, przyszła do nas moja teściowa. Narzekała na swoje życie, byłego zięcia i mówiła, że rozpaczliwie brakuje im pieniędzy, więc potrzebują pomocy.
Spojrzeliśmy z mężem na siebie, westchnęliśmy i zgodziliśmy się. Nie mógł im odmówić, w końcu to jego własna matka, siostra i siostrzeniec. Mamy z mężem wspólny budżet rodzinny, więc i ja wzięłam udział w tej "akcji ratunkowej". Przez rok odmawialiśmy sobie wielu rzeczy, aby część pieniędzy przekazać na fundusz mojej nieszczęsnej szwagierki. Miała jeszcze rok urlopu macierzyńskiego, a my z mężem zdecydowaliśmy, że kiedy wróci do pracy, będziemy mogli z czystym sumieniem zrzucić to jarzmo. Uznaliśmy, że to będzie dobry moment, żeby zacząć myśleć o posiadaniu dziecka.
Podeszliśmy do tej sprawy szczegółowo, więc postanowiliśmy zawczasu poddać się wszystkim badaniom. Na wypadek, gdyby trzeba było coś poprawić. Zaczęliśmy chodzić do lekarzy, ale wybraliśmy płatną klinikę specjalistyczną. Wycisnęliśmy się do granic możliwości, ale musieliśmy też zmniejszyć kwotę, którą co miesiąc przekazywaliśmy matce mojego męża.
Kiedy moja teściowa zadzwoniła z pytaniem, dlaczego tym razem przekazaliśmy mniejszą kwotę, mój mąż nie próbował kłamać. Po prostu wyjaśnił mamie, że przygotowujemy się do zostania rodzicami w dłuższej perspektywie, więc przechodzimy różnego rodzaju badania. Nie wiem, jak zareagowała na to moja teściowa, mój mąż nic nie powiedział, ale kilka dni później przyszła do nas na kolejną rozmowę.
Jeśli teraz zdecydujecie się na dziecko, to znaczy, że tylko mój syn będzie pracował. A ty nie będziesz w stanie pomóc nam samą pensją — Mamo, zajmiemy się tą sprawą, kiedy Daga wróci z urlopu macierzyńskiego, nie wcześniej. Na razie robimy tylko podwaliny. A potem moja siostra pójdzie do pracy, a my będziemy przygotowywać się do zostania rodzicami — Ale ile będzie pracować po urlopie macierzyńskim? Odda dziecko do przedszkola, a potem cały czas będzie na zwolnieniu lekarskim. I co zostanie z pensji? Tylko łzy. A jak mamy żyć za te pieniądze? - A co ty sugerujesz — wtrąciłam — żebyśmy w ogóle nie mieli teraz dziecka, skoro sytuacja Dagmary jest taka?
Teściowa zaczęła się wykłócać, że nie miała tego na myśli, że jesteśmy młodzi, a ona i jej córka nie poradzą sobie bez pomocy. Zażądałam jednak konkretnej odpowiedzi, kiedy będziemy mogli mieć dziecko. Teściowa nie odpowiedziała, nazwała nas egoistami i wyszła.
Sponsorujemy ich od roku i będziemy to robić przynajmniej do końca urlopu macierzyńskiego Dagmary, a to my jesteśmy samolubni. Oczywiście musimy wychować jej dziecko do dorosłości, a dopiero potem zająć się własną rodziną. Tylko ja nie jestem zadowolona z tego planu — poparł mnie mąż. On również uważa, że matka chce zbyt wiele.
W końcu Dagmara jest dorosła i powinna rozumieć swoją odpowiedzialność za dziecko. Bez względu na to, co mówi teściowa, pomożemy jej, dopóki siostrzeniec nie skończy trzech lat, a potem pozwolimy im to rozgryźć.
Nie przegap: Prezenterka zaliczyła wpadkę na antenie TVN24. Po tym, co powiedziała zalała się sami ze śmiechu