Nie sadzę na niej niczego, ale po prostu odpoczywam w wolnym czasie. Nie chcę tracić energii na doglądanie ogródka warzywnego. Postawiłam tam kociołek do pieczenia mięsa, pergolę do siedzenia i schronienia przed deszczem. A w niedalekiej przyszłości planowałam wybudować łaźnię i postawić ogrodzenie wokół mojej posesji.
Dlatego chodziłam tam usmażyć kiełbaski, napić się pysznej herbaty z samowara i odpocząć od zgiełku miasta. Moi sąsiedzi byli normalni, nieuciążliwi i niegadatliwi. Tylko jedna sąsiadka, Irena, czasem mnie nachodziła, zastanawiając się, jak ja w ogóle żyję bez upraw.
Na jej działce naprzeciwko wszystko jest gęsto obsadzone wszelkiego rodzaju sadzonkami i kwiatami, przy których pracowała całymi dniami. Ponieważ między naszymi działkami nie było ogrodzenia, sąsiadka mogła czasami przychodzić do mnie bez żadnej nieśmiałości.
Szczerze mówiąc, nie podobało mi się to. Czasami podjeżdżałam na moją działkę i widziałam ją tam, spacerującą i przyglądającą się czemuś. Pytałam ją: "Irenko, coś się stało? - Nie. Patrzyłam, gdzie można by posadzić cebulę. Masz tyle miejsca, a wciąż nic nie uprawiasz. Pomyślałam, że może coś zasadzę".
Nie wiedziałam nawet, co na to odpowiedzieć, bo byłam trochę zszokowana. Nie chciałam jej urazić, zastanowiłam się i odpowiedziałam: - Możesz obsadzić jedną grządkę. Później nie byłam zadowolona, że na to pozwoliłam.
Pół dnia majstrowała przy mojej działce i nie pozwalała mi się zrelaksować, jej obecność sprawiała, że byłam spięta. A teraz pewnie zacznie tu ciągle przychodzić, żeby sprawdzić, co z cebulą.
Po pracy przyszła w końcu moja kolej na wakacje, więc pojechałam nad morze i zapomniałam o tym drobiazgu. Kiedy wróciłam do domu, w pierwszy weekend pojechałam prosto na działkę. Jakież było moje zdziwienie, gdy na mojej działce zobaczyłam szklarnię i kilka grządek z ogórkami i pomidorami.
Doskonale wiedziałam, kto to zrobił, więc nie musiałam pytać sąsiadów. Wkurzyło mnie to, więc zdecydowałam, że czas z tym skończyć. Poprosiłam przyjaciela o pomoc i jeszcze tego samego dnia poszliśmy do sklepu budowlanego i założyliśmy siatkę wokół działki.
Teraz Irena nie może swobodnie poruszać się po mojej działce i robić, co chce. A w następny weekend przyszła i zapytała: "Dlaczego postawiłaś płot? Nie mogę teraz dostać się do moich sadzonek. Pomyślałam, że to bezczelne, więc wieczorem zdemontowałam szklarnię i wyrzuciłam materiały za płot. Od tamtej pory Irena nawet się ze mną nie wita. Jak myślisz, czy dobrze zrobiłam?
Ważne: Joanna Koroniewska pilnie prosi o pomoc. "Nie rozumiem, jak można w tych czasach bezkarnie okradać"
O tym się mówi: Już 1 września zmienia się ważne limity. Dla seniorów to zła wiadomość. Ich świadczenie może zostać zmniejszone lub wstrzymane