Rok później urodziłam, a kiedy nasz syn miał sześć miesięcy, zaczęły się problemy — mój mąż został zwolniony z pracy, pieniędzy zaczęło katastrofalnie brakować, oszczędności szybko spadły do zera, a mój mąż postanowił wyjechać za granicę, aby zarobić pieniądze, jego przyjaciel pracował tam na budowach i zaoferował dobrą opcję finansową.
Oczywiście nierealne było, pozostanie samej z dzieckiem w wynajętym mieszkaniu i musiałam mieszkać z teściami. Mój mąż wyjechał i zaczęła się nasza "pokojowa koegzystencja". Starałam się pomagać teściowej w obowiązkach domowych, ona pracowała i widać, że oczekiwała ode mnie jakiegoś odciążenia.
Sprzątanie, pranie, gotowanie — zazwyczaj udawało mi się to wszystko zrobić przed jej przyjściem. Udawało mi się więc obracać, dopóki dziecku nie zaczęły wychodzić zęby. Ci, którzy przez to przeszli, rozumieją koszmarne nieprzespane noce, temperaturę nie do zbicia i wiele innych "rozkoszy".
Wszystko to wybijało mnie z rytmu, nie miałam czasu się umyć, posprzątać, czy ugotować obiadu, a teściowa nie zwracała uwagi na wszystkie problemy stomatologiczne wnuka. Na początku milczała, robiła skrzywiony wyraz twarzy, mówiła, tu znowu synowa nic nie zrobiła, a potem zaczęła wyrażać swoje pretensje i wyrzuty.
Mój teść miał filozoficzne podejście do wszystkiego, po prostu nie angażował się w to, co się dzieje, mówiąc: "Same to rozwiążcie". Ogromny skandal, po którym opuściłam rodziców męża, wybuchł we wsi z powodu nieumytych naczyń.
Teściowa, widząc w zlewie poranne kubki, talerze obiadowe i garnki, wybuchła takimi słowami, że nawet nie podejrzewałam, że są w jej słowniku. Teść ją powstrzymał, nawet na nią nakrzyczał, za co byłam mu bardzo wdzięczna, ale mimo to następnego dnia spakowałam się i wyjechałam.
Wieś ma swoje napięcia, musiałam robić rzeczy, od których gospodynie miejskie są dalekie, ale moralnie było mi dużo łatwiej, rodzice mi pomagali i nie zwracali uwagi na takie drobiazgi jak nieumyte naczynia.
Wyjaśniłam sytuację mężowi przez telefon, on oczywiście nie był zadowolony, zdziwił mnie też, informując, że podpisał dwuletni kontrakt, który daje znaczny wzrost wynagrodzenia.
Byłam zdenerwowana, że nie zobaczę go przed tym czasem, ale nie było innego wyjścia, postanowiłam czekać na ukochanego, zwłaszcza że powiedział, że plan — zarobić na swój wiejski dom.
Tak się stało, dwa lata później mój mąż wrócił, jednak przyszedł po mnie i mojego syna nie od razu, tydzień lub dwa później wyjaśnił, że przygotowuje niespodziankę — zakup domu. Widać, że to poważna sprawa i zgodziłam się wytrzymać te dwa tygodnie.
Niespodzianka dla mnie była naprawdę niesamowita. Spotkaliśmy się z mężem, odebrał mnie i mojego syna i zawiózł nas do naszego nowego domu. Nie mogłam się doczekać parapetówki, planowałam jak i co zrobię w domu, a potem podjechaliśmy pod posesję.
Ku mojemu zaskoczeniu w domu paliły się światła. Na moje pytające spojrzenie mąż odpowiedział: "Sama zobaczysz!" A ja zobaczyłam... moją teściową! Okazuje się, że mąż nie powiedział mi najmniejszej rzeczy, że aby kupić dom, potrzebne były dodatkowe środki, a on i jego rodzice rozwiązali problem — sprzedali swoje mieszkanie, dołożyli się do zarobków męża i kupili całkiem przyzwoitą nieruchomość. Z tym że my z jego rodzicami musieliśmy w niej zamieszkać...
Już przy pierwszych zdaniach teściowej zrozumiałam, że nic dobrego z tego nie będzie. Pokręciłam się po domu, obejrzałam pokój dziecinny, sypialnię, ale gdy mąż zabrał walizki z rzeczami, poprosiłam, by odwiózł mnie i syna do rodziców. Teściowa, usłyszawszy, triumfalnie wydała z siebie: - No, co ja ci mówiłam! Twoja żona nie chce z nami mieszkać, chce mieć osobny pałac!
Znowu się pokłóciłyśmy, mąż próbował nas pogodzić, ale na próżno, teściowa dała się ponieść i znowu zaczęła mi ubliżać. Do rodziców wracaliśmy w milczeniu. Już na pożegnanie mąż wręczył mi komplet kluczy do domu i powiedział, że naprawdę ma nadzieję, że wszystko się ułoży.
Wcale nie jestem tego pewna, a teraz nawet nie wiem, jak rozwiązać tę sytuację. Pachnie rozwodem, choć ani ja, ani mój małżonek nie uważamy tej opcji za optymalną. Ale nie mogę mieszkać z jego rodzicami pod jednym dachem i nie chcę.
Nie przegap: Żałoba w świecie "Świata według Kiepskich". Nie żyje znany aktor