Tego dnia wróciłem do domu po męczącym dniu w pracy, marząc jedynie o obfitym posiłku i odpoczynku. Niestety, kiedy otworzyłem lodówkę, okazało się, że jest pusta, a na kuchennym stole leży notatka od mojej żony: „Poszłam z przyjaciółmi do kawiarni. Niedługo będę".
Moja irytacja natychmiast przerodziła się w złość. Chwyciłem telefon, znalazłem adres kawiarni i nie zastanawiając się długo, pobiegłam tam. W kawiarni moja żona spokojnie siedziała przy stole, śmiejąc się i rozmawiając z przyjaciółmi.
Podszedłem i nie powstrzymując emocji, zacząłem ją karcić na oczach wszystkich.
"Jak tak można wyjść z domu bez przygotowania obiadu? W ogóle nie myślisz o mężczyźnie, który cały dzień jest w pracy?” wykrzyknąłem. Ludzie wokół nas patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami, a moja żona zaczerwieniła się ze wstydu i zażenowania.
Nie czekając na jej odpowiedź, odwróciłem się i wyszedłem. W drodze do domu kupiłem kanapkę, żeby zaspokoić swój głód. Kiedy wróciłem, zastałem żonę pakującą swoje rzeczy.
"Odchodzisz?" – zapytałem. Ona w milczeniu kontynuowała pakowanie ubrań do walizki, a ja zdając sobie sprawę, że sytuacja wymknęła się spod kontroli, po prostu usiadłam na kanapie i włączyłam film. Kilka dni później otrzymałam zawiadomienie o wszczęciu postępowania rozwodowego.
Pozostałem obojętna na tę wiadomość. W głębi duszy czułem się zawiedziony, ale duma nie pozwalała mi się do tego przyznać. „Nie potrzebuję takiej żony” – przekonywałem sam siebie, choć w głębi serca zdawałem sobie sprawę, że przez bezsensowny wybuch złości straciłem coś ważnego.
Co będzie teraz - nie mam pojęcia...
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Kiedy teściowa wzięła mikrofon i wyszła na scenę, Anna zamarła": Nie spodziewała się niczego dobrego
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zasiłek pogrzebowy w końcu podlegać będzie waloryzacji. Takiej kwoty nikt się nie spodziewał
O tym się mówi: Barbara Kurdej-Szatan wraca do TVP. Z dumą przyjęła ważne zadania