Teraz mamy już jednego wnuka, ponieważ nasza córka również założyła własną rodzinę. Mój syn miał okazję przenieść się do stolicy i tam budować swoją karierę, więc nawet nas nie odwiedza z powodu ogromnego obciążenia pracą.

Więc Antoni i ja mieszkamy sami. Ponieważ za bardzo się nudzimy, a dzieci nie mają okazji nas zobaczyć, kłócimy się bez powodu o różne drobiazgi.

W końcu zmęczyło mnie znoszenie niechlujstwa Antoniego i w pewnym momencie po prostu wyrzuciłam wszystkie jego rzeczy na podjazd, żeby nigdy więcej nie wrócił do mojego domu.

Dobrze, że małżonek nie miał żadnych praw do tego mieszkania, bo otrzymałam je wiele lat temu w spadku po ojcu i matce. Wydawało się, że po tym moje życie wreszcie się poprawi, a Antoni przestanie mnie denerwować, bo przez ostatnie kilka lat znosiłam go ostatkiem sił.

Bardzo kochałam Antka, bo na początku naszego małżeństwa otrzymywałam od niego dużo wsparcia, a poza tym pracował na prestiżowym stanowisku, więc mógł zapewnić naszej rodzinie dosłownie wszystko.

Ale później jego firma zbankrutowała, a Antoni został zwolniony i od tego czasu mój mąż był bezrobotny. Nie planował znalezienia pracy gdzie indziej i myślał, że dobrze płatna praca znajdzie go prędzej czy później.

Potem zaczął być bardzo leniwy i przestał pomagać mi w pracach domowych, bo dosłownie nic go nie obchodziło. Byłam bardzo zła, ponieważ to ja dźwigałam na swoich barkach całą rodzinę i wykonywałam wszystkie prace domowe, podczas gdy Antoni po prostu nic nie robił.

Wygląda na to, że nie podzieliliśmy się obowiązkami prawidłowo, ale mój mąż uważał, że wszystko jest tak, jak powinno. Próbowałam znaleźć odpowiednią pracę dla mojego męża w wolnym czasie, ale on nawet nie zamierzał iść na rozmowę kwalifikacyjną, mówiąc, że pracował wystarczająco dużo przez całe życie, ale nie zamierzałam znosić jego bezczynności.

Antoni wydawał się być dorosły i powinien zdawać sobie sprawę, że przez resztę życia nie będzie mógł po prostu siedzieć w domu i odpoczywać, ponieważ wszyscy dorośli muszą pracować na życie. Był prawdziwym egoistą, którego nie interesowało nic poza spotkaniami z przyjaciółmi czy oglądaniem telewizji.

Mój mąż nigdy nie dbał o to, czy dzieci potrzebują pomocy, czy nie, a wręcz przeciwnie, nie był przeciwny otrzymywaniu od nich wsparcia finansowego, mimo że miał dziesięć lat do emerytury i mógł z łatwością znaleźć pracę!

W końcu po prostu wygoniłam go z domu, bo nie potrzebuję próżniaków i wolę sama się utrzymywać, niż ciągnąć za sobą małżonka, który nie ma żadnych komplikacji zdrowotnych i jest w stanie sam się utrzymać. Dlaczego miałabym w ogóle mieszkać z mężczyzną, który nie wnosi absolutnie żadnego wkładu w rodzinę?

Od tego czasu Antoni mieszka ze swoją matką, ale teściowa nie może zaakceptować faktu, że jestem zmęczona utrzymywaniem jej leniwego syna. I rzeczywiście, nikt nie chce wiązać się z mężczyzną, od którego nie otrzymuje ani pieniędzy, ani pomocy.

Minęło już kilka miesięcy, odkąd mieszkam sama, a teściowa wciąż dzwoni i domaga się przebaczenia dla jej syna. Matka mojego męża mówi mi, że Antoni już zaczął szukać pracy i wkrótce zacznie zarabiać, a ja muszę tylko umieścić go z powrotem w moim mieszkaniu.

Ale tak naprawdę wcale nie potrzebuję Antoniego i doskonale radzę sobie sama. Mam mniej prac domowych i nie muszę już gotować dla dwojga, ponieważ karmię tylko siebie i nie wydaję tak dużo na artykuły spożywcze.

Najciekawsze jest to, że kiedy jeszcze mieszkałam z Antonim, nie mogłam odpocząć przez cały dzień, ponieważ mój mąż zawsze robił bałagan w domu, ale teraz mam dużo wolnego czasu.

Matka mojego męża doszła nawet do tego, że jest gotowa oddać część swojej emerytury, tylko jeśli wezmę Antoniego z powrotem do rodziny. Oczywiście do teściowej mam pełen szacunek, bo to naprawdę dobra kobieta i w niektórych momentach nawet ratowała nasze relacje z Antonim, ale teraz nie chcę już widywać jej syna.

Wcześniej jeszcze przysyłała jakieś produkty z wioski i mogę powiedzieć, że były bardzo smaczne, ale teraz wszystko się skończyło, bo nie mieszkam już z Antonim.

Chętnie wpuściłabym małżonka do domu, ale pod jednym warunkiem — że znajdzie pracę, a ja nie będę go dalej utrzymywać. Moja teściowa ciągle obiecywała, że jej syn wszystko spełni, ale ze strony Antoniego nie było absolutnie żadnych działań i przestałam mieć nadzieję, że prędzej czy później znów zaczniemy razem mieszkać.

Teraz myślę, czy dać szansę mojemu małżonkowi, czy zakończyć to małżeństwo, składając pozew o rozwód? A może powinnam po prostu poczekać, aż mój małżonek potwierdzi swoje obietnice i zacznie przynosić pieniądze rodzinie?

Osobiście nie mam nic przeciwko rozwodowi, ponieważ już dawno temu zdałam sobie sprawę, że nie kocham męża.

Zerknij: Z życia wzięte. "Odepchnęłam teściową od syna. Prawie upadła na podłogę": Nie chcę już jej widzieć w moim domu

Nie przegap: Informacje o romansie Katarzyny Dowbor ujrzały światło dzienne. Dziennikarka po latach postanowiła przerwać milczenie. Fani zdumieni