Ciężkie krople deszczu bębniły o szyby, a ja wpatrywałam się w szarą ulicę za oknem. Kolejny dzień dobiegł końca, a ja czułam tylko wszechogarniające wyczerpanie. Praca w fabryce wyciskała ze mnie wszystkie siły, a myśl o powrocie do ciasnego mieszkania teściowej i sprzątaniu do późna w noc napawała mnie lękiem.


Od czasu, gdy mąż stracił pracę, nasze życie stało się pasmem niekończących się problemów. Mieszkaliśmy z teściową, która nieustannie narzekała i krytykowała każdy mój ruch. Ciągle powtarzała, że jestem leniwa i nie dbam o dom, a mąż bez słowa przytakiwał jej słowom.


Tego dnia czułam się wyjątkowo źle. W fabryce doszło do awarii, przez co musieliśmy pracować kilka godzin dłużej. Byłam przemoczona i zmarznięta, a jedyne czego pragnęłam, to wziąć gorący prysznic i zdrzemnąć się na kanapie.


Kiedy weszłam do mieszkania, teściowa powitała mnie krzykiem. "Gdzie ty byłaś tak długo? Obiad ostygł, a ty nawet nie pomyślałaś o posprzątaniu!" - wykrzyczała, rzucając mi na stół talerz z zimnym jedzeniem.


Z trudem powstrzymałam łzy. "Pracowałam dłużej, awarii w fabryce..." - próbowałam się tłumaczyć, ale teściowa mi przerwała.


"Praca, praca! To tylko wymówka! Nie masz czasu dla rodziny, tylko dla tej swojej fabryki!" - krzyczała, a jej twarz poczerwieniała ze złości.


W tym momencie mąż wszedł do pokoju. "Co się tu dzieje?" - zapytał, patrząc na nas z dezaprobatą.


"Twoja żona znowu nie dopilnowała swoich obowiązków!" - teściowa natychmiast oskarżyła mnie, wskazując na bałagan w kuchni.


Mąż spojrzał na mnie z gniewem w oczach. "Masz rację. Kochanie, powinnaś bardziej się starać. Dom to twoje królestwo, a ty nim nie rządzisz!" - powiedział, a jego słowa ugodziły mnie jak nóż w serce.


Wybiegłam z mieszkania i pobiegłam do parku. Łzy płynęły mi po policzkach, a ja czułam się jak w pułapce. Bez pracy, bez własnego domu, zdana na łaskę teściowej i męża, którzy nieustannie mnie krytykowali.


Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o zmianie. Nie mogłam tak dłużej żyć. Musiałam coś zrobić, aby wyrwać się z tego koszmaru.


Następnego dnia złożyłam wypowiedzenie w fabryce. Wiedziałam, że to ryzyko, ale nie mogłam już dłużej pracować w miejscu, które mnie tak wyczerpywało. Postanowiłam też poszukać własnego mieszkania, nawet jeśli miałoby być małe i skromne.


Teściowa i mąż byli wściekli, gdy dowiedzieli się o moich planach. "Dokąd ty się wybierasz? Kto będzie sprzątać i gotować?" - krzyczeli, ale ja byłam już zdecydowana.


Wiedziałam, że będzie ciężko, ale byłam gotowa na walkę o swoje szczęście. Chciałam żyć na własnych warunkach, bez ciągłej krytyki i kontroli. To był mój pierwszy krok ku nowej, lepszej przyszłości.


Jak informował portal "Życie News": Z życia wzięte. "Dowiedziałam się, że mój mąż ma kochankę": Postanowiłam zorganizować im ślub


Przypomnij sobie: Z życia wzięte. "Mój mąż chce, żebym wyrzuciła swoją chorą matkę z naszego domu": Inaczej rozwód