Moje życie polega na ciągłym chodzeniu na kompromisy. Miłość między mną i moim mężem już dawno się wypaliła, a jego zdrady są na porządku dziennym. Najsmutniejszym i najżałośniejszym momentem mojego życia była chwila, w której mój mąż poprosił mnie, abym opuściła dom na noc, aby spędzić czas ze swoją kochanką.
„Potrzebuję domu na jutro wieczorem” – powiedział od niechcenia, jakby to była zwykła rozmowa o pogodzie. Patrzyłam na niego, nie wierząc własnym uszom.
"Mówisz poważnie? Czy prosisz mnie, abym dla niej opuścił swój dom?” - mój głos drżał ze złości i urazy. Wzruszył ramionami, jakby jego prośba dotyczyła zrobienia herbaty.
„Pomyślałem, że możesz jechać z dziećmi do swojej matki. Wydawało mi się, że ten pomysł może ci się spodobać” – odpowiedział.
Kiedy mój mąż powiedział te słowa, zdałam sobie sprawę, że moja cierpliwość się skończyła, ale dla dobra dzieci, dla ich stabilizacji zdecydowałam się poczekać. Odłożenie rozwodu o dwa lata wydawało się mądrą decyzją. Dzieci będą już starsze i lepiej zniosą zmiany w rodzinie.
"Dobrze, pójdę" – powiedziałam cicho. „Choć to nie znaczy, że zgadzam się z twoimi działaniami. Porozmawiamy o tym później, kiedy dzieci nie będą już przeszkadzać".
Wieczorem kładłam dzieci spać i siedziałam w ciszy domu mojej mamy, myśląc o przyszłości. Wiedziałam, że te kilka lat nie będzie łatwe, ale byłam na to gotowa. Wszystko dla dobra naszych dzieci. Potrzebowałam czasu, aby przygotować się na nowe życie, nowy rozdział, w którym szacunek i miłość nie będą pustymi słowami.
Myślicie, że dobrze robię, czekając?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Przez lata pracy za granicą, dbałam o córki": Tak odpłaciły mi się, kiedy podupadłam na zdrowiu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niebywałe wieści o Urszuli Dudziak trafiły do mediów. Znana piosenkarka wyznała prawdę o swoim udziale w programach TVP. W końcu powiedziała dość