Kiedy Marta zobaczyła na sali tamtą kobietę, omal nie zemdlała. Jej świeżo upieczonemu mąż od razu to zauważył.
"Miałeś jej tu nie zapraszać" - powiedziała do męża.
"Wcale jej nie zapraszałem" - zapewnił. "Nie przejmuj się nią, to nasz najpiękniejszy dzień w życiu".
Marta próbowała się uśmiechnąć, ale myśl, że ta kobieta tu jest i zna prawdę, mocno jej to utrudniała. Próbowała ignorować Gośkę i nawet jej to wychodziło do czasu, kiedy to właśnie ona nie złapała jej bukiet. Całe życie przeleciało jej wtedy przed oczami.
Przypomniała sobie pierwszy ślub. Mateusz był jej przyjacielem z dzieciństwa. Podkochiwała się w nim, od kąd pamięta. Stale starała się zwrócić na siebie jego uwagę i tak się faktycznie stało. W końcu ją zauważył. Zaczęli się spotykać. Zaszła w ciążę i wzięli ślub. Rodzice Mateusza dobrze traktowali synową. Nieco gorzej traktował ją jej mąż.
Budował dla nich dom. Czasem nocował na budowie. Marcie to nie przeszkadzało, dopóki ludzie nie zaczęli gadać, że nie nocuje tam sam. Postanowiła to sprawdzić. Przekonała się na własne oczy, że ludzie we wsi mieli rację. Zdradzał ją.
Teściowa próbowała ją zatrzymać. Mówiła, że mężczyźni muszą się wyszaleć, ale w końcu każdy z nich się opamięta. Marta nie zamierzała na to czekać. Kiedy tylko urodziła dziecko, spakowała rzeczy i wróciła do domu. Mateusz próbował ją przekonać, żeby wróciła.
W końcu dała mu się na to namówić. Myślała, że się zmienił, ale on był wciąż taki sam, zmieniały się tylko dziewczyny. Po trzeciej całkiem straciła rachubę. Przestała nawet zapamiętywać ich imiona. W końcu odeszła na dobre.
Zdecydowała się wyjechać do miasta Zdobyć zawód i zapewnić córce lepsze życie. Mała została z jej rodzicami. Zrobiła kurs i dostała pracę w świetnej firmie. Nie ukrywała, że pracę pomogła jej zdobyć ciotka, która przyjaźniła się z matką właściciela. Poleciła ją, choć to ona musiała przekonać do siebie szefa.
Już wtedy naraziła się Gośce. Pracowała w firmie dłużej i liczyła, że to ona zostanie asystentką. Jednak Marcin wybrał Martę. Urzekła go urodą i ciepłem. Marcin też szybko zdobył jej serce. Za nim się obejrzała, zakochali się w sobie. Ich miłość doprowadziła ich do ślubu.
Jedyne, co martwiło Martę, to fakt, że nie powiedziała ukochanemu o swojej córce. Wiedziała też, że Gośka powiedziała do jej rodzinne wsi i wypytała o nią. Wiedziała, że kiedyś była mężatką i miała dziecko. Marta była pewna, że tera, kiedy Gośka miała w dłoni mikrofon mogła powiedzieć wszystkim prawdę.
"Cześć, mam na imię Gośka. Marcin jest moim szefem. Nikt mnie tu nie zaprosił. Ale przyszłam. Przyszłam powiedzieć" - powiedziała kobieta, a Marta wstrzymała oddech.
Marcin zauważył, że jego żona pobladła. Nachylił się do niej i powiedział.
"Nie martw się. Ja znam prawdę. Od dawna" - szepnął.
"Co? Ale jak?"
"Państwu Młodym życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Oto prezent od naszego zespołu" - dokończyła Gośka.
To był pierwszy dzień wspólnego szczęśliwego życia Marcina i Marty.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mam 47 lat i jestem w ciąży": Jestem zupełnie sama i nie wiem, co mam robić
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zamieszanie wokół Agnieszki Woźniak-Starak trwa. Dziennikarka TVN zdenerwowała się okładką gazety ze swoim zdjęciem. Redakcja tłumaczy się z afery
O tym się mówi: Kobieta zwróciła się na SOR. Kilka dni po wizycie w szpitalu, seniorka już nie żyła