Irek i ja pobraliśmy się z miłości. Kiedy byliśmy w związku, zawsze mogłam na niego liczyć i nie miałam wątpliwości, że będę najszczęśliwszą żoną na świecie. Wydawało mi się, że nic nie jest w stanie zniszczyć naszej miłości.
Po ślubie zamieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu. We wsi pozostali moi rodzice i matka Irka. Układało się nam dobrze. Pełna harmonia. Doczekaliśmy się syna Michała. Pewnie nadal wszystko układałoby się świetnie, gdyby nie choroba jego matki.
Irek chciał, żebyśmy zabrali do nas jego mamę. Teściowa poważnie zachorowała i tylko leżała. Przychodziła do niej sąsiadka, ale zdaniem Irka, to my powinniśmy być przy niej i się nią zajmować.
Ona jest moją matką. Nie chciałam, żeby chora teściowa mieszkała w naszym domu. Mam małe dziecko, nie dam rady zajmować się małym, domem i jeszcze leżącym chorym! Nie mam siły, nerwów, chęci. Nie zamierzałam się na to zgodzić.
"Masz starszą siostrę, pozwól jej przyjść i zaopiekować się twoją mamą" - powiedziałam. "Może przyjechać zza granicy".
"Nie może wrócić. Ma tam pracę, dziecko i życie. Jeśli nie chcesz wziąć matki do nas, pojadę na wieś i będę się nią zajmował".
Nie miałam pojęcia, jak na to odpowiedzieć. Nie wiedziałam, ile teściowa będzie chorowała. Nie chciałam żyć nie wiadomo ile bez męża.
"Jeśli wyjdziesz, wiedz, że możesz nie wracać " - powiedziałam, mając nadzieję, że postawione mu ultimatum go otrzeźwi i pomoże podjąć słuszną decyzję.
Nie spodziewałam się, że po tym, co powiedziałam, on spakuje swoje rzeczy i po prostu wyjedzie. Nie wiem, jak Irek mógł okazać się takim człowiekiem?! Zostawił żonę i dziecko i po prostu odszedł!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja teściowa, jak zwykle, narzekała na brak pieniędzy": W dniu urodzin teścia usłyszałam jej rozmowę z mężem. Obiecał jej pomagać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nie żyje jedna z najwybitniejszych aktorek polskiej sceny teatralnej, filmowej i telewizyjnej. Kondolencje płyną z całej Polski