Julia i jej mąż zostali szczęśliwymi rodzicami. Ich dziecko ma trzy lata. I już wkrótce pojawi się kolejne dziecko. Oboje małżonkowie chcieliby mieć dużą rodzinę. Ich marzeniem był także dom na wsi. Chcieli mieszkać gdzieś za miastem, gdzie jest cicho i spokojnie, las i rzeka, gdzie miejscowi sprzedają domowe produkty i gdzie mają własny ogródek warzywny.
Początkowo mieszkali w domu wspólnie z teściami Julii. Mieszkali w domu w spokojnej wiosce. Niby nie było tam Julii źle, ale wytrzymała tam tylko kilka tygodni. Teściowa patrzyła na wszystko na swój sposób. Wiedziała lepiej, o której godzinie się obudzić i jak prawidłowo wychować dziecko. A wnuk dorastał jako aktywne dziecko. I nie lubił siedzieć cały dzień w małej piaskownicy.
O wiele ciekawiej było biegać po wszystkich łóżkach, wyrywać trawę i nie tylko. Od dłuższego czasu dla teścowej jest to już problem. Zaczynają się kłótnie. Dlatego para zaczęła myśleć, że nadszedł czas, aby kupić własny dom.
Natknęli się na kilka różnych ofert w różnych wioskach. W jednej z gazet Julia znalazła ogłoszenie o sprzedaży domu w pobliskiej wiosce. Zasugerowała, żebyśmy poszli i je obejrzeli. Zadzwoniła pod podany numer. Odebrał wesoły mężczyzna. Powiedział, że w domu mieszka jego matka i planują przenieść ją do miasta. Dlatego sprzedają.
Zaproponował, żeby obejrzeli dom. Byli nim zachwyceni. Właścicielką była starsza pani w wieku 76 lat. Poznali ją i Julia miała wrażenie, że kobieta niechętnie chce sprzedać swój dom. Dzieci jednk nalegały i w końcu się na to zgodziła. Nie była już samodzielna, a jej dzieci nie były w stanie odwiedzać ją każdego dnia.
Kupili dom. Zrobili w nim remont, tak, żeby żyło się im dobrze. W ogrodzie zrobili dzieciom plac zabaw. Wszyscy byli tam naprawdę szczęśliwi aż do dnia, w którym odebrali telefon od starej właścicielki domu. Kobiet chciała odzyskać dom. Słysząc jej słowa, Julia nie była stanie powstrzymać łez.
Jej życie w mieście z rodziną nie układało się. Wyobrażała sobie wszystko zupełnie inaczej. Nigdzie nie ma dla niej miejsca, wszędzie jest zbędna, nie czuje się kochaną. Dlatego chciała wrócić do domu. Zaoszczędziła trochę pieniędzy. Poprosiła, żeby odsprzedali jej dom. Odmówili.
Seniorka była jednak wytrwała. Ciągle dzwoniła zarówno do Julii, jak i jej męża. I zawsze płakała do telefonu. Ostatnim razem oświadczyła, że wróciła już do wsi. Obecnie mieszka z przyjacielem. Codziennie idzie do swojego domu, patrzy i płacze.
Julia i jej mąż uczciwie kupili dom. Z dokumentów wynika, że są oni właścicielami i nie planują dalszej sprzedaży. I nie będą długo interesować się tym, kto chodzi i płacze. Po prostu nie przywiązuj do tego żadnej wagi.
Co zrobilibyście, gdybyście znaleźli się na jego miejscu?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Źle się czułam i nie miałam siły zrobić obiadu": mąż wrócił z wędkowania i zrobił mi potężną awanturę
Zobacz, o zym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Lista rzeczy, których nie wolno robić na balkonach zaskakuje. W wielu przypadkach trzeba liczyć się z mandatem. Problemem może być pranie czy kwiaty
O tym się mówi: Te słowa lekarka powiedziała do Emiliana Kamińskiego. "Ta kobieta odebrała mu wtedy nadzieję"