Mój mąż nie zauważał moich starań. Dbałam o dom, żeby zawsze było czysto, a w lodówce, żeby nie brakowało jedzenia. Zdaniem mojego męża naczynia myły się same, pranie samo się prało, a lodówka magicznie się wypełniała. Do tego jeszcze opieka nad dwójką dzieci. Nie wszyscy postrzegają to jako pracę.
Mój mąż ma okropny nawyk jedzenia w nocy i zostawiania sterty brudnych naczyń w zlewie. Mówi, że nie zmywa, bo nie chce budzić mnie i dzieci. Rano spada wszystko na mnie. Nie tylko muszę przygotować śniadanie dla wszystkich domowników, przyszykować dzieci do przedszkola, to jeszcze zmywam górę naczyń.
Mówiłam mężowi, żeby sprzątał po sobie, bo trudno mi ze wszystkim nadążyć, na co on udawał, że niczego nie rozumie. „Cały dzień jesteś w domu, nic się nie stanie, jeśli przybędzie ci dwa lub trzy dodatkowe naczynia do mycia” – stwierdził.
Po kolejnej porannej niespodziance w zlewie składającej się z „tylko z trzech” talerzy, a także trzech misek, widelców i kubków. Postanowiłam postawić sprawę jasno. „Kochanie albo zaczniesz zmywać naczynia po sobie, albo w lodówce nie znajdziesz nic innego do zjedzenia, może poza knedlami w zamrażarce!” – powiedziałam.
Mąż wzruszył ramionami. Widziała, że nie potraktował moich ostrzeżeń poważnie i wyszedł do pracy. Zdając sobie sprawę, że nic do niego nie dociera, zdecydowała się oddać „strzał ostrzegawczy”. Wieczorem po powrocie mąż z przyzwyczajenia zapytał: „co dzisiaj mamy pysznego?”.
„My już zjedliśmy z dziećmi. Niestety w lodówce nic nie ma” – powiedziałam. Nie uwierzył mi. Podszedł do lodówki i ją otworzył. Chodził i narzekał, ale w końcu podszedł do mnie.
„Wiktoria, nie bawmy się w przedszkole, obiecuję, że rano nie zobaczysz brudnych naczyń, ale nie mogę sam gotować, dopóki moja żona żyje!”
Postanowiłam wykorzystać to, powiedziałam, że będę gotowała, ale on ma zmywać naczynia. Mąż wytrzymał w takim podziale obowiązków ledwie kilka dni. Już miałam odtrąbić sukces, ale kiedy pewnego ranka wstałam, znów zobaczyłam w zlewie stertę naczyń.
„Wczoraj byłam tak zmęczona w pracy, że nie mogłam sobie poradzić ze zmywaniem naczyń...
” – przeprosił, a ja przyjęłam przeprosiny. Niestety po kilku dniach mój mąż znów był „tak zmęczony”, że naczynia znów zalegają w zlewie. Uznałam, że pora wyleczyć męża ze zmęczenia i zapominalstwa.
Od dwóch tygodni przygotowuję jedzenie dla siebie i dzieci. Mojego męża po pracy wita pusta lodówka. Nie wiem, ile zajmie ta „kuracja”, ale zamierzam w niej wytrwać. Mój mąż musi się wreszcie nauczyć, że nie jestem darmową sprzątaczką.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Moja matka doprowadza mnie do szału. Zawsze dzwoni do mnie i prosi o pieniądze
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszające wyznanie mamy pięcioraczków z Horyńca. Kobieta znalazła się w niezwykle trudnym położeniu. Internet zalała fala wsparcia. Co się stało
O tym się mówi: Ewa Kasprzyk komentuje zarobki w "Tańcu z Gwiazdami". Przerażające słowa