Moja teściowa nie jest złą kobietą. Ne wtrąca się w nasze sprawy, nie szczędzi dla nas grosza i do tego nigdy nie wpada bez zapowiedzi. Daje nam prezenty nie tylko na święta, ale ot, tak. „Zobaczyłam to w sklepie, pomyślałam o tobie i kupiłam” – mówi, wpadając z podarkiem.
Jakby tego było mało, zawsze mogę z nią porozmawiać od serca, ponarzekać na mojego męża, jeśli zdarzy mu się zrobić coś nie tak. Zawsze staje po mojej stronie. Pewnie zapytacie, na co tu narzekać? W końcu taka teściowa to marzenie. Jednak jest coś, co nie podoba mi się w teściowej.
Rozumiem gotować na zapas. Sama gotuję coś czasem na 2-3 dni, ale moja teściowa gotuje na zapas 7, a nawet 10 dni. Niestety korzysta przy tym także z produktów, które już dawno straciły swoją ważność. Nie lubię, kiedy zaprasza nas na obiad, albo obdarowuje nas słoikami ze swoimi „przysmakami”.
Za każdym razem, kiedy do niej idziemy, zastanawiam się, czy czekają mnie kolejne problemy żołądkowe, czy tym razem się bez nich obejdzie. Bierzemy słoiki, choć ich zawartość ląduje zawsze w śmieciach.
Niedawno moja kochana teściowa zaprosiła nas na ucztę z okazji urodzin. Mój mąż z radością przyjął zaproszenie. Mój zapał był jednak znacznie mniejszy. Wiedziałam, że teściowa zacznie przygotowania już tydzień wcześniej. Mój mąż zapewnia, że nic nam nie zaszkodzi, ale trudno mi w to uwierzyć.
Próbowałam oferować teściowej pomoc w przygotowaniu dań dzień przed zabawą, ale ona odmówiła. Stwierdziła, że wtedy chce odpocząć, żeby być w formie na wspólną zabawę, a nie siedzieć przy garach.
Co ja mam z nią zrobić?! Doradźcie, proszę!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Przez 6 lat wychowywałem nie swoje dziecko. Nawet nie wiecie, jak się poczułem, gdy poznałem prawdę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Kontrowersyjna wypowiedź Jarosława Jakimowicza. Dziennikarz ponownie w centrum skandalu