Krewni mojego męża nigdy nie darzyli mnie szczególną sympatią. W mniemaniu teściowej nie pasowałam do jej syna i ich życia. Naprawdę kochałam Mateusza, dlatego starałam się wszystko cierpliwie znosić. Mój mąż udawał, że nic się nie dzieje. Nie zwracał uwagi na wszystkie zaczepki teściowej i jej złośliwe uwagi. Ostatnio jednak mąż i teściowa przekroczyli wszelkie granice.

W tajemnicy przede mną zrobił badania DNA, żeby upewnić się, czy na pewno jest ojcem mojego dziecka. Oczywiście badania potwierdziły jego ojcostwo, ale zakończyły nasze małżeństwo. Jak mogłabym być z kimś, kto mi nie wierzy?!

Przez 6 lat małżeństwa wiele nasłuchałam się od rodziny męża. Zawsze wypominali mi moje wiejskie pochodzenie. Oni sami uważali się za wyższe sfery. Może i mieli pieniądze, ale nie szły one w parze z szacunkiem do innych, którzy mieli w życiu mniej szczęścia i nie przyszli na świat w domu bogaczy.

Pojechałam na studia do stolicy. Mieszkałam w akademiku i pracowałam, żeby odciążyć rodziców. To właśnie w pracy poznałam mojego przyszłego męża. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.

Para/YouTube @Ekstra News
Para/YouTube @Ekstra News

Po dwóch latach związku zdecydowaliśmy pobrać. Wtedy też przedstawił mnie rodzinie. Od razu dali mi do zrozumienia, że mnie nie lubią. Ja też ich nie polubiłam. Irytowały mnie pytania dotyczące tego, skąd pochodzą moi rodzice i ich przodkowie. Dopytywali, jakie mają wykształcenie i majątek. Czułam się tak, jakby mnie przesłuchiwali.

Wiedziałam, że nie widzą we mnie kandydatki na żonę dla swojego ukochanego synka. Mateusz nie zamierzał jednak ze mną zrywać, choć wiem, że go do tego namawiali.

W końcu się pobraliśmy. Zamieszkaliśmy w mieszkaniu, które kupili mi rodzice na kredyt hipoteczny. Kupili mieszkanie w tajemnicy przede mną już kilka lat temu, spłacając hipotekę z wynajmu. Chciałam pomóc spłacać im raty, ale się nie zgodzili. "Nigdy nie wiadomo, jak to się skończy" – powiedział tata, ale nie protestowałam.

Rodzice męża nie przyjęli z radością wiadomości o wnuku. Mieli nadzieję, że się rozwiedziemy, a nie doczekamy dziecka.

Na chrzcinach usłyszałam, że syn nie jest w ogóle podobny do ojca. Temat wracał przy każdej rodzinnej imprezie. Pewnego dnia teściowa wprost mnie zapytała, czy zrobię testy DNA. Odmówiłam. Nie potrzebowałam żadnych testów, bo wiem, że to syn mojego męża.

Kilka tygodni później wrócił do domu szczęśliwy i rzucił na stół kilka papierów.

"Zrobiłem badanie DNA, teraz mam pewność, że to w stu procentach mój syn" oznajmił z radością.

"A miałeś co do tego jakieś wątpliwości?" mój ton był lodowaty.

"Przynajmniej teraz rodzice w końcu zamkną ten nieprzyjemny temat" powiedział.

Powiedziałam mężowi, że może wziąć te kartki do rodziców, tak, jak wszystkie swoje rzeczy.

"Chyba żartujesz?" powiedział.

"Jestem śmiertelnie poważna".

Para/YouTube @Ekstra News
Para/YouTube @Ekstra News

Nie powiedziałam mu ani słowa więcej. Najpierw próbował rozmawiać, potem przeklął, po czym po cichu spakował swoje rzeczy i wyszedł. Sama złożę pozew o rozwód. Co innego, gdyby poinformował mnie o swoich planach. Wystarczyło powiedzieć, że chce utrzeć rodzicom nosa tymi badaniami, ale on zachował się po prostu podle, zrobił wszystko po cichu. O jakim zaufaniu, o jakiej rodzinie możemy w tym przypadku mówić?

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Wyszłam ponownie za mąż. Wszystko było dobrze, dopóki do akcji nie wkroczyły dzieci mojego partnera

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Do niecodziennych scen doszło w "Dzień dobry TVN". Marcin Prokop niespodziewanie na kolana. Co dokładnie się wydarzyło

O tym się mówi: Meteorolodzy zdradzili, jakiej pogody możemy spodziewać się w listopadzie. Czy możemy liczyć na polską złotą jesień