Pamiętam ten dzień, kiedy po raz pierwszy usłyszałam od mamy, że nie chce zajmować się swoją wnuczką. To był moment, który zupełnie mnie zaskoczył i zmienił nasze relacje na zawsze.
Mama, niespełna 55-latka, zawsze była energiczną i niezależną kobietą. Jej młodzieńczy duch i pasja do życia zawsze mnie inspirowały. Kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, cieszyłam się na myśl o tym, że moje dziecko będzie miało taką wspaniałą babcię.
Pierwsze miesiące po narodzinach mojej córki były trudne. Próbowałam łączyć pracę z opieką nad nią, a wsparcie mamy wydawało się być oczywistym wyborem. Jednak, kiedy poprosiłam ją, aby pomogła mi z dzieckiem, jej odpowiedź kompletnie mnie zaskoczyła. Powiedziała, że ma tylko 55 lat, że nie chce być "za wcześnie starą babcią" i że chce kontynuować swoje życie.
To była dla mnie prawdziwa pułapka emocjonalna. Byłam zrozpaczona, czując się opuszczona przez osobę, której najbardziej potrzebowałam w tym trudnym okresie. Ale w miarę jak czas mijał, zrozumiałam, że moja mama ma swoje powody.
Mama zawsze była niezależna, pełna pasji i marzeń. Miała swoje cele życiowe i plany na przyszłość. Chciała podróżować, rozwijać swoje zainteresowania i realizować się zawodowo. W końcu zrozumiałam, że to jej życie, jej wybory, i nie mogę jej tego odebrać.
Z czasem znalazłam wsparcie u innych osób, w tym u mojego partnera i przyjaciół. Moja córka miała okazję poznawać innych bliskich i zyskiwać różnorodne doświadczenia. A ja nauczyłam się być bardziej samodzielna i pewna siebie jako matka.
To też może cię zainteresować: W domu Majdanów nadeszła niezwykle ważna chwila. "Radosław literalnie prawie zemdlał". Chodzi o małego Henia
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tajemnica Adama Małysza wyszła na jaw. Tego o nim nie wiedzieliście