Jedna z czytelniczek portalu "Polki" postanowiła podzielić się swoją historią. Blisko 90-letnia seniorka przyznaje, że dzieci zatroszczyły się o to, żeby miała w domu posprzątane i zrobione zakupy. Jeden z jej synów odwiedza ją, ale pozostałe dzieci mieszkają za granicą i nie widuje ich zbyt często. Jak przyznała, doskwierała jej samotność, ale dzięki koleżance udało się jej znaleźć na to sposób.
Nie jest łatwo
Autorka listu zdradziła, że dzieci wynajęły jej pomoc. Anna przychodzi zrobić jej zakupy i ugotować obiad. Jej wizyty to czas, kiedy ma wreszcie z kim porozmawiać. Choć kobieta doczekała się piątki dzieci, żadne z nich przy niej nie zostało. Jeden z jej synów mieszka 20 kilometrów od niej, pozostali porozjeżdżali się po świecie.
Seniorka przyznała, że choć syn zaproponował jej, żeby się do niego przeniosła, ale trudno jest jej zostawić dom, w którym spędziła całe życie. Niestety ta decyzja pociągnęła za sobą dokuczliwą samotność, która doskwierała kobiecie. Przynajmniej do czasu.
Lek na samotność
"Zdrowa jestem, głowa też dobrze pracuje" - pisze seniorka, której udało się znaleźć lekarstwo na samotność. Wszystko dzięki jej sąsiadce, która pewnego dnia zapukała do jej drzwi i zaproponowała wspólną wyprawę do świetlicy dedykowanej seniorom.
Autorka listu nie ukrywała, że początkowo była sceptyczna, ale jej syn wszystko sprawdził i zapewnił, że to nie jest ani oszustwo, ani żaden podstęp. Dodała, że zachęcona przez syna postanowiła spróbować i nie pożałowała tej decyzji.
"Już nie boję się samotności" - zakończyła swój list 90-latka.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Miałam pomóc synowi w opiece nad dzieckiem. On i jego żona zrobili ze mnie swoją służącą
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Anna Cieślak i Edward Miszczak mają powody do świętowania. Przy okazji dyrektor programowy Polsatu zdradził jeden z sekretów swojego małżeństwa