Pensjonariusze domu opieki zawsze wyczekują tego dnia z niecierpliwością. Odwiedziny dzieci są wyjątkowym momentem dla starszych osób, które spędzają w ośrodku ostatnie lata swojego życia.

"Kasiu" powiedziała Marysia do swojej koleżanki, której stan pozwalał się swobodnie poruszać. "Zobacz przez okno, czy go nie widać".

Kasia wiedziała, co jej współlokatorka chciałaby zobaczyć. Czekała na odwiedziny syna.

Kobieta/YouTube @Ploteczki
Kobieta/YouTube @Ploteczki

"Już sprawdzam" odpowiedziała, powoli kierując się w stronę okna. "Świeci słońce. Na razie jeszcze nikogo nie widać".

Marysia ucieszyła się. Świeci słońce, więc na pewno jej syn przyjedzie.

Kasia miała taką nadzieję. Lubiła swoją współlokatorkę. Obie znały się już całkiem dobrze. Opowiedziały sobie historie swojego życia. Kasia zdradziła koleżance, że mieszkała ze swoim mężem na wsi, ale ich syn wziął ich do miasta.

Paweł prosił, żeby z nimi zamieszkali, bo łatwiej było mu się nimi zajmować na miejscu niż dojeżdżać na wieś. Mąż Kasi tylko rok wytrwał w mieście. Nigdy nie pogodził się z przeprowadzką. Może to prawda, że nie przesadza się starych drzew.

Katarzyna mocno przeżyła śmierć męża. Żałowała, że los nie był dla niej na tyle łaskawy, żeby mogła odejść ze swoim ukochanym, zwłaszcza kiedy doznała wylewu. Przeżyła, ale przez długi czas nie była w stanie wykonywać nawet najprostszych czynności. Już nie gotowała ani nie sprzątała. Sama potrzebowała pomocy.

Wtedy jej synowa zaczęła coraz częściej skarżyć się na obecność seniorki w domu. Miała dość opieki nad chorą teściową.

"Pawełku, oddaj mnie do domu opieki. Mnie starej obojętne, gdzie będę mieszkała. Masz swoje życie, żonę, rodzinę. Nie chcę niczego psuć. Nie kłóć się z żoną, oddaj mnie do domu opieki" powiedziała synowi.

Jej syn był zły na żonę, że ta traktuje jego mamę, ale ostatecznie zgodził się oddać ją do domu opieki. Obiecywał, że będzie ją regularnie odwiedzał. Jednak z każdym kolejnym miesiącem pojawiał się coraz rzadziej.

Godziny mijały. Słońce chyliło się już ku zachodowi, a synów Kasi i Marysi nadal nie było.

"Coś musiało się stać" obawiała się Marysia. I wtedy przyszła do niej pielęgniarka i przekazała jej dobrą wiadomość. Jej syn przyszedł, choć wstydził się pokazać mamie w podartych ciuchach i butach. Namówiła go, żeby wszedł i zaraz przyjdzie.

Kobieta/YouTube @Ploteczki
Kobieta/YouTube @Ploteczki

Kasia ukryła twarz w poduszce i zapłakała. Jej syn nie przyszedł, choć miał dobre buty i drogi samochód.

To też może cię zainteresować: Woda z cudownego źródełka sprawiła, że pewna wieś w Polsce stała się znana w całym kraju. Wierni wciąż wierzą w jej niesamowitą moc. To prawdziwy cud

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Beata Tadla szczerze o powiększeniu rodziny. Opowiedziała o swoim porodzie

O tym się mówi: Aleksander Łukaszenka rozmawiał z Putinem o planach Wagnerowców. Padają nazwy dwóch dużych polskich miast