Jak podaje portal "Pomponik", Wojciech Szczęsny cieszy się popularnością zarówno wśród polskich, jak i włoskich kibiców. Wielu z nich z niepokojem patrzyli na to, jak polski bramkarz schodzi z boiska, trzymając się za klatkę piersiową. Na szczęście badania nie wykazały, że z naszym piłkarzem dzieje się coś niepokojącego. Z ulgą odetchnęli nie tylko kibice, ale i najbliżsi Szczęsnego, z którymi świętował swoje urodziny.
Strach, ulga i świętowanie
18 kwietnia Wojciech Szczęsny obchodził swoje 33. urodziny. Świętowanie poprzedziły jednak chwile pełne niepokoju. Mowa o incydencie, do którego doszło w trakcie meczu Juventusu Turyn ze Sportingiem Lizbona w 1/4 finału Ligi Europy. Nasz bramkarz złapał się w pewnej chwili za klatkę piersiową i miał wyraźne problemy z zaczerpnięciem tchu. Polak zszedł z boisk.
Na szczęście na strachu się skończyło. Wojciech Szczęsny od razu został poddany serii badań, które nie wykazały jednak żadnych nieprawidłowości. Polski zawodnik doświadczył tachykardii. Jest to zaburzenie pracy serca, objawiające się wzrostem częstotliwości skurczów przekraczających 100 uderzeń na minutę.
Urodzinowe życzenia
Marina Łuczenko-Szczęsna z pewnością odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się, że jej ukochanemu nic nie jest. Z okazji jego 33. urodzin złożyła mu życzenia, nie szczędząc mu przy tym komplementów. Nazwała go "miłością życia", "najlepszym przyjacielem", "cudownym mężem" i "troskliwym tatą".
Z okazji urodzin życzyła ukochanemu "zdrowia i wszystkiego, co najlepsze". Przy okazji pokazała nagranie zawierające najlepsze chwile Wojciecha Szczęsnego w bramce.
My też dołączamy do życzeń dla Wojciecha Szczęsnego, życząc mu nie tylko zdrowia, ale także wielu kolejnych sukcesów sportowych.
To też może cię zainteresować: Dariusz z "Sanatorium miłości" zaskoczył swoich sympatyków. Nie zamierza mieszkać z żoną po ślubie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Antek Królikowski nie zostawił bez komentarza słów Miśka Koterskiego na swój temat. Padły mocne zarzuty
O tym się mówi: Zapadł wyrok w sprawie Maryli Rodowicz. O co poszło