Teściowa skarży się mamie, że nigdy ich nie zapraszamy, nie odwiedzamy , a teściowa udaje, że nie rozumie, dlaczego tak się dzieje. Tak, szwagierka zachowałaby się jak człowiek, nie byłoby pytań.

Pierwsze cztery lata mojego małżeństwa minęły spokojnie - Anna, moja szwagierka, mieszkała z mężem w innym mieście. Był żołnierzem, albo tylko żołnierzem kontraktowym, albo chorążym, ale nie oficerem. Służył w innym mieście i nie spotykaliśmy się z nimi. Jakoś okazało się, że zwykle przyjeżdżali, gdy mnie z mężem nie było w domu. Tak, a jeździliśmy dość rzadko, więc nie ma z tym problemu.

A potem skończył się kontrakt jej męża i postanowili wrócić do rodzinnego miasta. Wtedy zdałam sobie sprawę, jak dobrze było bez nich.

Anna i jej mąż wynajęli mieszkanie wystarczająco blisko nas. Chociaż moja szwagierka dorastała w tym mieście, z jakiegoś powodu nie miała tu żadnych przyjaciół (teraz mnie to nie dziwi), więc aktywnie postanowiła się ze mną zaprzyjaźnić. Zrobiła to po swojemu.


Ona i jej mąż mieli zwyczaj nagłego odwiedzania. Siedzimy cicho jedząc obiad w domu, i nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Witam, nie spodziewaliście się nas, ale utknęliśmy, że tak powiem. Cóż, jakoś niewygodnie było nie zaprosić do stołu, usiedli do obiadu z nami. I są szczęśliwi. Na obiedzie się nie kończyło, bo zwykle zostawali na noc. Zarówno Anna, jak i jej mąż dostali posadę ochroniarzy, więc pracują na zmiany.

A oni siedzą i siedzą, bo mają popołudniową zmianę. Będą jeszcze spać, gdy rano pójdziemy z mężem do pracy. Nie miałam siły tego znieść. Czasami nawet nie chciałam otwierać drzwi, ale wydawało mi się to jakoś niegrzeczne.

Potem jakoś mieliśmy obchodzić moje urodziny. Urodziłam się w czerwcu, więc zazwyczaj wychodzimy na łono natury z towarzystwem, żeby nie kisić się w domu. Nie było moim planem dzwonienie do szwagierki, ale sama o to prosiła, musiałam ją zaprosić.


Nie tylko przyszli z pustymi rękoma, ale zachowywali się tak, że prawie spaliłam się za nich ze wstydu. Obie szybko się upili, Anna zaczęła wciągać do tańca cudzych mężów, a jej mąż włączył tryb terminatora i postanowił zawahać się ze swoimi wojskowymi żartami do naszych przyjaciół. Żarty były głupie i niebezpieczne dla zdrowia. Ledwo uspokoiłam tę parę.

Po tym czasie obiecałam, że do nich jedynie zadzwonię. Ale mąż postanowił dać im przecież jeszcze jedną szansę, bo to krewni. Otóż ​​był grill, byli też zaproszeni. Ustaliliśmy, kto co weźmie. Anna również brała udział w dyskusji, zgodziła się ze wszystkim. I w końcu przyszli znowu z pustymi rękami. Po prostu się napić i napchać jedzeniem.

Wszyscy nasi znajomi są dobrze wychowani, nic im nie powiedzieli, jakoś wszystko obrócili w żart, żeby nie zepsuć zabawy. W rezultacie ci dwoje jedli i pili za pięciu, a mąż szwagierki na końcu również wszczął bójkę. Z kolei Anna stała i zachichotała głupio, patrząc na swojego byczego męża, którego kilka osób próbowało już kulturalnie uspokoić. Po prostu zabrali go do domu.
Nie podobało mi się to, powiedziałam jej następnego dnia, że ​​to brzydkie, żeby to zrobić. Anna obraziła się na mnie i powiedziała, że ​​po prostu mają małe wypłaty, więc nic nie kupili. Cóż, to bardzo prawdopodobne - znaleźli dla siebie napój, aby mogli napełnić brzuchy, ale na stole - och, nie mamy pieniędzy.

I z pewnością brak pieniędzy nie wyjaśnia, dlaczego za każdym razem trzeba się upijać, zwłaszcza jeśli ludzie wiedzą, że nie potrafią się odpowiednio zachowywać.

- Co takiego się stało? Czy kogoś uraziliśmy? Cóż, mąż żartował i co? - Anna w ogóle nie rozumiała tych moich twierdzeń. - Nie, musiałam usiąść, złożyć ręce na kolanach!
Po tym czasie nawet mój mąż już powiedział, że nie potrzebujemy takich towarzyszy. Stracimy w ten sposób wszystkich naszych przyjaciół lub spłoniemy ze wstydu. Dlatego zdecydowano, że Anna i jej mąż nie są już przez nas nigdzie zapraszani.

Komunikowaliśmy się z nimi okresowo, ale tylko z teściową lub na ich terenie. Nie dzwoniliśmy już do siebie. Co więcej, zachowanie szwagierki i jej męża wcale się nie zmieniło - przyjść z pustymi rękami, upić się, zrobić zamieszanie i pomyśleć, że tak się da odpocząć.

Ostatnio Anna przyjechała odebrać coś dla swojej teściowej, zobaczyła, że ​​mamy plecaki. To było przed majowymi wakacjami, akurat wybieraliśmy się na małą wycieczkę ze znajomymi.

Anna została zainspirowana i powiedziała, że dołączy do nas, ale stanowczo odmówiłam. Mówię, że wszystko zostało już zatwierdzone, uzgodnione i nie można zmienić. Siostra męża nadąsała się, wzięła to, po co przyszła i wyszła. A wieczorem czekaliśmy na telefon od teściowej.


Mama mojego męża skarciła nas, że ignorujemy krewnych, a Anna kontaktowała się z nami, nie miała z kim porozmawiać. My, okropni ludzie, nie zabieramy ich ze sobą i bardzo ich obrażamy. Mój mąż musiał raz jeszcze przypomnieć matce, że jego siostra przekroczyła już wiek, w którym trzeba ją prowadzić za rękę, pozwolić jej się bawić, a nie potrzebujemy dodatkowej „przygody” od Anny i jej gwałtownego męża.

Gdyby zachowywali się normalnie, nie byłoby pytań, zapraszali byśmy ich do odwiedzenia. Nawet gdyby nie mieli pieniędzy, by dorzucić się do imprezy, to byśmy za nich płacili, to nie szkoda w przypadku dobrych ludzi. Ale szwagierka i jej mąż nie są dobrymi ludźmi, upijają się i urządzają własną zabawę. Niech teściowej poskarży się nawet i sto razy, nasza opinia się nie zmieni.

Nie przegap: Do mediów trafił akt oskarżenia wobec Cezarego K. Były menadżer Roberta Lewandowskiego odpowie przed sądem. Ciążą na nim naprawdę poważne zarzuty

O tym się mówi: Lech Kaczyński zdołał zmienić zamiary Putina. "Środkowa Europa ma odważnych przywódców". Co Polacy sądzą o słowach prezydenta

Zerknij: Mer Kijowa powiedział wprost o planach Putina. Głośno mówi o tym, że Ukraina walczy również za Polskę