Ukrywa jedzenie przed wnukami i przede mną, żebyśmy go nie zjadali. Czy mamy trudne czasy? Produkty w sklepie nie są sprzedawane? Szczerze mówiąc, po tym incydencie poczułam się jakoś nieswojo.
Moja siostra i ja już dawno opuściłyśmy rodzicielskie gniazdo. Samotne matki, każda z dwójką dzieci. Radzimy sobie same, nie liczymy na pomoc rodziców, bo wiemy, że nic nam nie są winni. Dzięki Bogu, dekret już się skończył, więc kryzys finansowy został pomyślnie przezwyciężony.
Po ślubie zaciągnęli kredyt hipoteczny. Tak, było ciężko, musieliśmy odkładać każdy grosz, ale wiedzieliśmy, że z nieba nic nie spadnie. Chociaż moja siostra i ja już pracujemy, wciąż mamy mało wolnych pieniędzy.
Nie polegałyśmy na rodzicach, tylko czasami wnuki zostawały na kilka godzin. Po śmierci ojca moja mama całkowicie się poddała, ale wspieraliśmy ją i staraliśmy się jakoś pomóc. Nie otrząsnęła z nas pieniędzy, bo ma przyzwoitą emeryturę.
Kiedy dzieci były małe, rzadko odwiedzaliśmy naszą matkę. Mieszka na przedmieściach i ciężko się tam dostać. Rodzic też rzadko nas odwiedzał, bo zawsze były jakieś zmartwienia. Kiedy wnuki dorosły, staraliśmy się ją odwiedzać przynajmniej na weekend. Wydawało mi się, że cieszy się z tych spotkań.
Za każdym razem, gdy próbowałam przynieść jakieś prezenty, nie przychodziłam z pustymi rękami, chociaż było ciasno z pieniędzmi. Mama zawsze była zdenerwowana, że nie ma nic do ugoszczenia dzieci. Uspokoiłam ją i wyjaśniłam, że nie przychodzą z nią jeść, ale spotkać się.
W zeszły weekend przyniosłam mamie mięso. Teściowa była we wsi, dostała pół tuszy wieprzowej. Dzieliła się ze mną, a ja z mamą. Pokroiłam na porcje, bo wiedziałam, że moja mama ma lodówkę z małą zamrażarką.
Kiedy przyjechałam, mama poprosiła mnie, żebym zaniosła mięso na balkon i włożyła je do miski. Kiedy szukałam miski, zobaczyłam, że przechowuje tam jedzenie. Jogurty, owoce, kiełbaski, słodycze…
— Mamo, dlaczego trzymasz wszystko na balkonie?
Jeśli włożę to do lodówki, zjesz wszystko na raz. A ja mam małą emeryturę, mogę te produkty rozciągnąć na dwa tygodnie.
Powiedziała to takim tonem, jakbyśmy ciągle ją objadali. Ale to nieprawda! Mogliśmy u niej wypić herbatę z ciastkami, a potem sami przywieźliśmy jej jedzenie. Czy zasługujemy na taką postawę? Po raz kolejny dzieci nie proszą o nic, nawet o wodę, a babcia chowa przed nimi jedzenie na balkonie. Czy to normalne?
Poczułam się tak urażona, że natychmiast zebrałam dzieci i wyszłam. Nie chciałam już być z matką. Jak się okazało, przed naszym przyjazdem zawsze chowa jedzenie z lodówki. Na wypadek, gdyby nagle ktoś ją odwiedził i chciał wszystko zjeść.
Nie wiem, czy powiedzieć o tym mojej siostrze. Teraz mam mieszane uczucia, bo nie chcę już nawet odwiedzać mamy. A jeśli moja mama chowa jedzenie tylko przede mną? To sprawi, że to będzie jeszcze bardziej zawstydzające.
Co powinnam zrobić? Może udawać, że to się nie stało? Dzieci poproszą o odwiedzenie babci, co mam im powiedzieć? Jak to wszystko wyjaśnić?
To też może cię zainteresować: Smutna wiadomość dla fanów "Świta według Kiepskich". Odszedł jeden z aktorów występujących w produkcji
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Mocne słowa Piotra Żyły: "to są durne zawody". Skoczek zapowiada koniec swojej przygody
O tym się mówi: Seniorka zaufała niewłaściwej osobie. Kosztowało ją to ponad milion złotych. Sprawą zajęła się policja