Wstrząsający list pielęgniarki z OIOM-u
Jak podaje portal "Pikio", jedna z pielęgniarek pracująca na oddziale OIOM-u w dużej placówce szpitalnej postanowiła wysłać list do mediów, w którym opowiada o wykonywanych na co dzień czynnościach w czasach zarazy. Przedstawicielka personelu medycznego ubolewa, że tak wiele osób nie docenia ich pracy i krytykuje postępowanie pielęgniarek, które za marne pieniądze poświęcają swoje zdrowie i często wykonują bardzo męczące zadania.
Bolą mnie słowa społeczeństwa o naszym lenistwie. Boli, gdy stoję czterdzieści minut w wymuszonej pozycji przy pacjencie, trzymając ciężki fałd brzucha lub nogę, podczas gdy lekarz zakłada mu wkłucie niezbędne do podłączenia sztucznej nerki, a słyszę potem, że i tak tylko piję kawę cały dzień. Boli, gdy pozwalam matce usiąść obok łóżka i wziąć na ręce swoje umierające dziecko, pomagam podtrzymać rury od respiratora, cewnik, żeby się nie rozłączył, jednocześnie połykając łzy (...) Gdy ubrana w kombinezon jak z filmów s-f wchodzę do pacjenta, pot ścieka mi po plecach, zalewa oczy, a przez ochraniacze na obuwie o mało się nie poślizgnę, to nikt tego nie widzi. Społeczeństwo dostrzega nas tylko, gdy upoceni i zmęczeni złapiemy tego łyka zimnej kawy lub gdy śmiemy się odezwać o podwyżki.
W liście kobieta zwraca uwagę na to, że pielęgniarki nie są objęte żadną pomocą specjalistów, którzy zadbaliby o ich komfort psychiczny, dlatego muszą odreagować z inny sposób.
Nie mam dostępu do psychologa, nie mogę się zregenerować po ludzkich nieszczęściach, które oglądam każdego dnia, więc pozostaje mi alkohol albo papieros. 2/3 z nas ma zespół stresu pourazowego oraz przewlekłe stany lękowe, depresje. Mnóstwo młodych pielęgniarek i lekarek ma problemy z zajściem w ciąże, kilka poronień po drodze.
To również może Cię zainteresować: WIELKIE WYDARZENIE W ŻYCIU MARTYNY WOJCIECHOWSKIEJ I PRZEMKA KOSSAKOWSKIEGO. POWIEDZIELI SOBIE "TAK", W SIECI ZDJĘCIA ZE ŚLUBU
Zobacz także: POMORZE. NOWE MIEJSCA POBRAĆ COVID. GDZIE MOŻNA ZROBIĆ TEST