Anna Jurksztowicz i Andrzej Piaseczny jakiś czas temu nagrali wspólnie piosenkę pt. "Kochanie, ja nie wiem". Współpraca okazała się na tyle interesująca, że postanowili spróbować po raz kolejny. Teraz pracują nad nowym utworem.
Anna Jurksztowicz i Andrzej Piaseczny o współpracy razem
Anna Jurksztowicz intensywnie pracuje nad kolejną płytą. Wśród gości zaproszonych do współpracy znalazł się Andrzej Piaseczny. Utwór stworzony przez muzyków powstał w czasie pandemii i został częściowo opracowany zdalnie. Teraz w rozmowie z portalem Plejada, piosenkarze zdecydowali się opowiedzieć nieco więcej o kulisach swojej współpracy.
- Znamy się z Anią od kilku lat już, wprawdzie do momentu naszej piosenki wyłącznie na stopie towarzyskiej, ale zawsze zachwycałem się jej pogodą ducha i przepięknym uśmiechem. Dlatego kiedy zaproponowała mi wspólne zaśpiewanie, nie wahałem się ani chwili. Tak jak myślałem, praca nad tym utworem było po prostu jedną, wielką radością – powiedział Piasek.
Jak się okazuje Anna Jurksztowicz również była fanką twórczości swojego muzycznego kolegi. W rozmowie z Plejadą wyznała:
- Zaprosiłam do miłosnego duetu Andrzeja Piasecznego, gdyż na mojej jubileuszowej chciałam mieć gości, a w szczególności piękne męskie głosy, i bez wahania pomyślałam o Andrzeju. Kiedy tylko posłuchał piosenki, bez wahania się zgodził. Lubię jego jasny, liryczny głos.
Andrzej Piaseczny zdradził w rozmowie z Plejadą, jak wyglądy kulisty nagrań utworu.
- Do nagrania musiałem się solidnie przygotować, ale kiedy z kimś dzielisz tak ładną wspólną emocję, można by powiedzieć, że taka praca w ogóle nie jest pracą, tylko prawdziwą przyjemnością. Żartobliwie mógłbym odpowiedzieć na każde pytanie: "kochanie, ja nie wiem", ale - prawdę mówiąc - dokładnie wiem, i to było fajne w naszej współpracy, a z drugiej strony było również zaskoczeniem, że to nagranie poszło nam bardzo szybko. W studio spędziliśmy nie dłużej niż dwie-trzy godziny. I naprawdę cały ten czas uśmiechaliśmy się do siebie. Jakby to była pierwsza piosenka śpiewana nie tylko przez nas, ale w ogóle pierwsza w życiu.
Jak dodała Anna Jurksztowicz część ich współpracy przebiegała w systemie zdalnym.
- W czasie pandemii pracowaliśmy zdalnie i wysyłaliśmy sobie plik z demo piosenek, ale kiedy przyszedł termin nagrania, musieliśmy pojechać do Gdańska, gdzie z całym zespołem mieliśmy wynajęte studio na cały tydzień. W czasach powszechnych nagrań w domu (tzw. home recording) można nagrywać piosenki, nie spotykając się fizycznie, po prostu każdy uczestnik nagrania nagrywa się sam w domu i przesyła swój ślad. My z Andrzejem i Krzysztofem Napiórkowskim (kompozytorem i producentem mojej płyty) postanowiliśmy spotkać się w studio. Nagraliśmy naszą piosenkę na 100%, to znaczy śpiewaliśmy w czasie rzeczywistym, razem z zespołem. Taki styl pracy daje więcej możliwości muzykowania. Nagranie piosenki zajęło nam 45 minut, potem nakręciliśmy tego samego dnia teledysk i poszliśmy na dobry obiad – wyznała.
Przypomnij sobie o… HENRYKA KRZYWONOS I JEJ POTĘŻNA EMERYTURA. CZYM SIĘ POLSCE ZASŁUŻYŁA GDAŃSKA TRAMWAJARKA
Jak informował portal Życie: CZY NA TERENIE PARKU MOŻEMY ZBIERAĆ GRZYBY? ZA NIEKTÓRE CZYNNOŚCI GROŻĄ WYSOKIE KARY
Portal Życie pisał również o… KINGA DUDA UJAWNIŁA, W JAKIEJ LONDYŃSKIEJ KANCELARII ODBYWAŁA STAŻ. NA JAKIE ZAROBKI MOGŁA LICZYĆ?