Pieczołowite poszukiwania i dochodzenie w sprawie zaginięcia Izabeli Parzyszek trwają. W zawrotnym tempie pojawiają się nowe ustalenia i informacje, które w mniejszym lub większym stopniu zmieniają koncepcję wydarzeń z 9 sierpnia.
Według informacji uzyskanych przez śledczych Izabela Parzyszek zostawiła samochód na 78 km autostrady A4 niedaleko wsi kwiatów. Ostatni raz kontaktowała się z ojcem o 19:37, gdy zadzwoniła w celu poinformowania o awarii samochodu.
Według zeznań bliskich ojciec Izabeli wysłał jej na pomoc znajomych, którzy dotarli na wiadukt około godziny 21:00. Zawiadomienie o zaginięciu Izabeli Parzyszek dotarło do policjantów dopiero rano następnego dnia, jednak od samego początku występowały różnego rodzaju problemy.
Czekała na kogoś na wiadukcie?
Nie ujawniono żadnych śladów mogących pomóc w ustaleniu kierunku, w jakim mogła udać się Izabela. Wszystko jest o tyle dziwne i tajemnicze, że sprowadzone przez funkcjonariuszy Komendy Głównej Policji psy tropiące, nie były w stanie podjąć tropu. Prowadzący akcję poszukiwawczą detektyw Tomasz Szewc przedstawił swoją teorię dotyczącą zniknięcia Izabeli Parzyszek.
Jak donosi Goniec, detektyw dopuszcza dwa możliwe rozwiązania. Pierwszym jest możliwość uprowadzenia, drugie natomiast to dobrowolna, zaplanowana ucieczka. Jak się okazuje, Izabela przez godzinę nie zrobiła niczego, by uzyskać pomoc drogową od chwili wykonania ostatniego połączenia.
Ze względu na dobro śledztwa nie mogę mówić o wszystkich rzeczach, które wiem. Moim zdaniem istotne są dwie hipotezy: została uprowadzona na tej autostradzie albo dobrowolnie wsiadła do czyjegoś auta i się oddaliła, by rozpocząć nowe życie- przyznał detektyw.
Jeśli ta teoria o zaplanowanym zniknięciu miałaby być prawdziwa, to według detektywa, Izabela mogła na kogoś czekać. Według informacji uzyskanych w wyniku śledztwa samochód Izabeli Parzyszek był całkowicie sprawny w chwili odnalezienia go na wiadukcie autostrady A4.
Więcej wątpliwości wzbudza zachowanie znajomych, których wezwał ojciec zaginionej zamiast pomocy drogowej. Jak ustalili mundurowi, ludzie ci, po dotarciu na miejsce, po prostu wsiedli do samochodu Izabeli i odjechali nim. To uniemożliwiło policji prawidłowe zabezpieczenie samochodu i skuteczne jego oględziny.
Obecnie nie możemy być 100% pewni żadnej z powstałych dotychczas hipotez, lecz w przypadku tej o planowanej ucieczce, należałoby zastanowić się nad dowodami, dla których Izabela Parzyszek postanowiła poświęcić wszystko i zniknąć z aktualnego środowiska.
Zanim policjanci dojechali na miejsce, znajomi wysłani przez ojca kobiety uruchomili samochód i odjechali nim. Nie byłoby takiej możliwości, gdyby to policjanci dotarli wcześniej. Samochód musiałby zostać odwieziony na policyjny parking na lawecie i zabezpieczony do oględzin- zauważył Tomasz Szewc.
Można jedynie się domyślać, że śledczy mający tę hipotezę na pierwszym miejscu listy domniemanych wydarzeń, chcieliby jedynie wiedzieć, czy zaginiona Izabela Parzyszek żyje i czy nic jej nie zagraża.
Zerknij: Tajemnica babilońskich tablic. Mroczna przepowiednia budzi niepokój