Ze zdziwienia omal nie upuściła kubka, który starannie myła:


Na wakacje? Od lat nie przyjeżdżała, a teraz tęskni?


Nie zaczynaj, przecież wiesz, że ona nienawidzi naszego miasta.


- Tak, nienawidzi. Nienawidzi wszystkich, łącznie z tobą. Dobra, może się zmieniła. Tak dawno się nie widzieliśmy. Wszystko będzie dobrze. Nie martw się o to.


Czuł się naprawdę nieswojo. Nienawidził takich rozmów, szczerze wierząc, że winę za wieczne waśnie matki z jego żoną ponosi on sam. Oczywiście, tamta przestała się z nimi komunikować z tego powodu. W końcu wtedy, prawie 20 lat temu, jego matka jasno wyraziła swoją opinię na temat jego małżeństwa.


Kiedy poznał Helę, jego matka szybko zaczęła wypytywać o dziewczynę. Ojciec jest miłośnikiem alkoholu, matka samotnie utrzymuje rodzinę. Dziewczyna słabo uczyła się w szkole. Ledwo otrzymawszy świadectwo, dostała pracę jako sprzedawca w kiosku. Potem dostała awans - ktoś załatwił jej pracę w sklepie. A jej chłopak, cichy i skromny, zakochał się i całkowicie stracił rozum.


Próbowała do niego dotrzeć. Ten związek wytrącił ją z rutyny, serce bolało, całymi dniami piła walerianę. Zapach ziół stał się stałym towarzyszem w ich domu, ale jej syn nie był tym zażenowany.

- Synu, ona nie może się z tobą równać! Ona pociągnie cię na dno!

- Mamo, ja ją kocham! I będziemy mieli dziecko.

Usiadła na kanapie, gdy usłyszała nowinę. A na weselu milczała, ostentacyjnie ubrana w czarną sukienkę. I nawet nie spojrzała w stronę eleganckiej dziewczyny, która poszła na wesele z wielkim brzuchem. Ale ta przeprowadziła się, by zamieszkać z nimi, w prywatnym domu. Pomimo wzajemnej niechęci, pierwsza wnuczka ucieszyła babcię. Ale nawet tutaj zaczęły się skandale.

Pewnego razu, gdy bawiła się z wnuczką na ulicy, podeszła do niej sąsiadka. Podczas gdy kobiety omawiały wiadomości, mała dziewczynka stłukła kolano. Przerażona babcia popędziła do szpitala. Rana została tam szybko opatrzona, ale lekarz, jej stary znajomy, nagle zapytał:

- Słuchaj, dlaczego twoja wnuczka jest taka ciemna? Ty jesteś jasna, Marek też.

- Helena jest ciemna.

- Nie wiem, nie wiem. Krążyły o niej plotki. Widziano ją z różnymi, a potem nagle zakochała się w twoim synu.

Wyszła z gabinetu jak osłupiała, patrząc uważnie na wnuczkę. Dziewczynka coś świergotała, a w duszy babci szalała burza. Wieczorem jej synowa wpadła w złość z powodu stłuczonego kolana. Kobieta nie milczała, zabierając głos:

- Powinnaś ugryźć się w swój wężowy język, Helka. Nawet lekarze zastanawiają się, czy Natalka jest nasza. Nie bez powodu tak szybko wzięłaś się za mojego syna, najwyraźniej zaszłaś w ciążę i nie wiedziałaś z kim.

Hela zbladła, ale syn poderwał się z kanapy. Wolał nie mieszać się w ich skandale, ale tutaj nie mógł tego znieść:

- Mamo, jak ci nie wstyd! Natychmiast przeproś moją żonę!

Kobiety bardzo się pokłóciły, a awanturę przerwała wizyta przyjaciółki teściowej. Okazało się, że obie mogą wyjechać na dłużej do pracy we Włoszech. Tak oto teściowa zniknęła z życia Heleny.

Teraz, po prawie dwudziestu latach, postanowiła wrócić. Marek był pogrążony w dziwnej zadumie. Mama dzwoniła do niego raz na rok, nie interesując się ich życiem. Próbował z nią rozmawiać, chwalił się narodzinami drugiej córki, potem syna. Ale ona miała gdzieś wnuki, wbiła sobie do głowy, że nie są jego dziećmi.

Stanisława nie chciała wracać, ale nie było wyjścia. Zachorowała, nie mogła pracować w pełnym wymiarze godzin i ogólnie rzecz biorąc, słusznie rozumowała, że w domu, ze swoimi oszczędnościami, będzie żyła dobrze.

Odebrał ją z lotniska syn, którego ucałowała sucho w policzek. Kiedy podjechała pod odnowiony i wyremontowany dom, poczuła się fizycznie chora. - Co jest nie tak z tym domem? Co do diabła?

Oburzenie sprawiło, że z jej gardła wydobyły się bulgoczące odgłosy. Do domu dobudowano brzydką przybudówkę, zniszczono wszystkie jej kwiaty, a w całym ogrodzie postawiono szklarnie.

Jej ulubiona altana została zburzona, a na jej miejscu pojawił się grill i obskurna huśtawka. Biegała po działce i tylko lamentowała, przeklinając syna i jego pozbawioną skrupułów żonę. Wnuki, stłoczone na werandzie, nie wiedziały, co robić.

Powiedziano im, że ukochana babcia przyjedzie, przygotowały prezenty, a teraz stały zagubione. Najmłodsza, Alina rozpłakała się. Lena dusiła się ze złości, łzy napływały jej do oczu. Marek wziął się w garść i zawołał cicho:

- Mamo, uspokój się, chodźmy do środka.

Kobieta wbiegła do domu i zaczęła rozglądać się po każdym pokoju. Dzięki Bogu przynajmniej jest przyzwoicie. Chociaż byłoby wiele zmian do wprowadzenia. Weszła do kuchni i powiedziała:

- Wyczyść jeden pokój, bo widzę, że czujesz się właścicielem tego miejsca.

- Co masz na myśli? I dlaczego mamy cokolwiek opuścić? Nie masz prawa nami rządzić — synowa próbowała bronić swojego terytorium.

- Czyżby? Chyba zapomniałaś, że to ja jestem szefem, prawda?

Kobieta odwróciła się i weszła do największego pokoju. Zagrzechotała czymś, wyszła na korytarz i wciągnęła swoje torby. Potem znów otworzyła drzwi i zaczęła wyrzucać ich rzeczy: wazon, pledy, poduszki, a nawet krzesło.

Helena wpatrywała się w nią zdumiona, po czym zarumieniła się z oburzenia. Tak, dom należał do jej teściowej, Marek był tam zameldowany. Ale ona i dzieci były zameldowane u jej rodziców. Przez tyle lat zaoszczędzili wystarczająco dużo pieniędzy, kupili dwa jednopokojowe mieszkania, ale bezpiecznie je wynajęli. I co teraz?

- Chodźmy — mąż wyprowadził ją z szoku. Okazało się, że zebrał już dzieci i wszystkie na nią czekają. - Pakuj się i jedziemy.

- Dokąd?

- Jedźmy.

Jak we mgle wsiadła do samochodu. Jej mąż w milczeniu kręcił kierownicą, droga płynęła gładko, a ona nie zauważyła, jak dotarli do centrum rozrywki. Pierwszy szok minął i trzeba było coś zrobić. Wysławszy dzieci na trampoliny, usiedli w kawiarni. Hela zasugerowała wyrzucenie teściowej, ale Marek chciał rozwiązać wszystko na drodze sądowej.

- Nie mieszkała tu od tylu lat, za nic nie płaciła. Musimy udowodnić, że wszystko zostało zrobione na nasz koszt. Zresztą połowa domu jest moja.

- Może powinniśmy mieć dwa osobne wejścia.

- Jest taka opcja, ale to wymaga czasu i pieniędzy. Czy możesz się z nią choć trochę porozumieć?

Kobieta potrząsnęła głową. Szczerze myślała, że jej teściowa się zmieniła, ale kiedy zobaczyła jej gniewne i aroganckie spojrzenie, zdała sobie sprawę, że niczego sobie nie uświadomiła. Nienawidzi jej za to, że odebrała jej syna, a syna za to, że wybrał żonę i dzieci.

Ostatecznie została wybudowana ścianka działowa i osobne wejście. Teraz byli dla siebie jak sąsiedzi. Jedyne czego żałowali z żoną, że tyle wysiłku i pieniędzy zainwestowali w ten dom. Helena zdała sobie sprawę, że zaakceptuje każdą synową dla swojego dorastającego syna, nie powtórzy błędów swojej teściowej.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Teściowa wprowadziła się do nas": To, czego od nas wymaga, jest dla mnie nie do pojęcia

Zerknij: Opole 2024: Marcin Daniec zaliczył wielką wpadkę. Ta gafa z pewnością na długo zapadnie w pamięć widzom