Jak przypomina portal "Goniec", 10 stycznia odbyła się kolejna miesięcznica smoleńska. Składanie wieńców pod pomnikiem na pl. Piłsudskiego skończyło się potężną awanturą i interwencją policji.
Awantura na miesięcznicy smoleńskiej
W piątek 10 stycznia odbyła się kolejna miesięcznica smoleńska. Jak wyliczył portal "Goniec" odbyła się po raz 176. Obchody zainicjowała jak zawsze msza. Po zakończeniu nabożeństwa Jarosław Kaczyński z towarzyszącymi mu osobami przeszedł pod pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej na warszawskim placu Piłsudskiego.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości złożył pod pomnikiem wieniec, czemu towarzyszyły głośne okrzyki protestujących. Zagłuszali oni przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, który wskazywał, że policja nie powinna dopuścić do sytuacji, w której demonstracje są zagłuszane przez innych manifestujących.
Kaczyński podkreślił, "że przyjdzie czas, w którym prawo będzie przestrzegane, w którym tutaj będziemy mogli prowadzić te uroczystości". W tym samym czasie kontrmanifestanci krzyczeli hasła "kłamca" i "będziesz siedział".
Komosa nie złożył wieńca
Z informacji przekazanych przez portal "Goniec" wynika, że choć na miejscu pojawił się Zbigniew Komosa z wieńcem zarzucającym winę za katastrofę na Lecha Kaczyńskiego, nie został wpuszczony przez służby porządkowe.
Jak donosi "Goniec" w pewnym momencie doszło do przepychanek między policją a protestującymi przeciw miesięcznicom smoleńskim. Jarosław Kaczyński dotarł do swojego samochodu otoczony ochroną. Przez cały czas towarzyszyły mu okrzyki wznoszone przez tłum.
To też może cię zainteresować: Ważna decyzja prokuratury w sprawie wypadku syna Sylwii Peretti przy moście Dębnickim. Ujawniono sprawcę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Jeśli ta kobieta jeszcze raz pojawi się w naszym domu, odejdę": Postawiłam mojego męża przed wyborem
O tym się mówi: Ważne wieści od Szymona Hołowni. Daty wyborów prezydenckich ujrzały światło dzienne. Padły ważne decyzje