Przez lata Monika B. budowała wizerunek troskliwej matki walczącej o zdrowie swojej córeczki, Julki. Opowiadała o rzekomej genetycznej chorobie skóry, pęcherzycy, której dziewczynka miała być ofiarą. Organizowała zbiórki pieniędzy na leczenie córki, prezentując jej dramatyczne cierpienie. Niestety, ostatnie wydarzenia rzuciły nowe światło na tę historię.
Kobieta została niedawno aresztowana pod zarzutem makabrycznych oszustw. Prokuratura twierdzi, że to nie troska o zdrowie córki była motywacją Moniki B., lecz celowe zadawanie jej cierpienia. Zarzuty obejmują fizyczne i psychiczne znęcanie się nad dziewczynką, która od urodzenia była chora, informuje Fakt.
Monika B. oskarżona jest o wcieranie nieustalonej substancji toksycznej w okolice twarzy córki, co miało powodować rozległe zmiany skórne. To, co przez lata wydawało się losem chorej dziewczynki, okazało się być według prokuratury inscenizacją.
Matce Julki grozi kara do 20 lat pozbawienia wolności. Prokuratura ujawniła, że kobieta nie przyznaje się do winy, a decyzja o zastosowaniu tymczasowego aresztowania ma być podjęta w najbliższych dniach. Cała historia rzuca światło na mroczne oblicze oszustw, które wykorzystywały ludzką empatię i dobre serca ludzi.
Jak informował portal "Życie News": Polaków czekają kolejne podwyżki. Zamrożenie cen prądu utrzyma się tylko do końca czerwca. Co czeka nas po tej dacie
Przypomnij sobie: Prezydent hucznie świętuje Walentynki z ukochaną żoną. Andrzej Duda zdecydował się opublikować zdjęcie z małżonką. We wpisie popełnił dwa błędy