Jak przypomina portal "Super Express", sprawa 8-letniego Kamilka z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską. Nikt nie jest w stanie zrozumieć ani bestialstwa ojczyma chłopca, ani opieszałości instytucji, które od dawna wiedziały, że w rodzinie nie dzieje się dobrze. Prokuratura postawiła zarzuty nie tylko oprawcy, ale także osobom, które wiedziały o krzywdzie dziecka i nie udzieliły mu pomocy. Prokuratorzy badają również, czy instytucje zajmujące się rodziną Kamila zrobiły wszystko, co było w ich mocy.

Śmierć Kamila z Częstochowy wstrząsnęła całą Polską

Kamilek zmarł 8 maja po trwającej 35 dni walce o jego życie. Po jego śmierci prokuratura zdecydowała się zmienić zarzut stawiany ojczymowi chłopca. Odpowie on za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Matka skatowanego dziecka odpowie za pomocnictwo w zabójstwie.

Prokuratura postawiła zarzuty także wujostwu i 21-letniemu kuzynowi Kamila, którzy widzieli poparzenia chłopca i nie zdecydowali się przez 5 dni udzielić cierpiącemu dziecku pomocy. Śledczy przyglądają się także pracy instytucji opiekujących się rodziną. Wiele wskazuje na to, że dramatu można było uniknąć. Kluczowym momentem miał być listopad 2022 roku.

Płomień świecy/YouTube @SlowTV Relax&Background // Kamil z Częstochowy/YouTube @Uwaga! TVN
Płomień świecy/YouTube @SlowTV Relax&Background // Kamil z Częstochowy/YouTube @Uwaga! TVN

Ucieczka z domu i wszczęcie postępowania

Portal "Onet" informował, że 13 listopada ubiegłego roku 8-letni Kamil zdecydował się na ucieczkę z domu w samej piżamie. Chłopiec trafił do olkuskiego szpitala, który poinformował o sprawie sąd. Krakowski sąd potwierdził, że po otrzymaniu zgłoszenia, wszczęto postępowanie z urzędu. Wyrok zapadł w marcu tego roku. Ograniczono wówczas władzę rodzicielską matce Kamila.

Rodzina znalazła się pod kuratelą kuratora, który nie stwierdził, żeby dzieci Magdaleny B. były ofiarami przemocy. Kurator podkreślał jedynie, "dysfunkcyjność wychowawczą w odniesieniu do małoletnich dzieci" i mobilizował matkę Kamilka do współpracy z instytucjami.

Dyrektorka olkuskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w rozmowie z dziennikarzami TVN24 informowała, że "średnio co miesiąc" jej placówka kierowała do sądu informację o tym, co dzieje się w rodzinie Kamilka. Miały się tam pojawiać informacje o zagrożeniu zdrowia i życia dzieci.

Kamilek z Częstochowy/YT @Uwaga! TVN // Prokuratura w Gdańsku/YT @POMERANIAN TELEVISION NATIONAL
KPłomień świecy/YouTube @SlowTV Relax&Background // Kamil z Częstochowy/YouTube @Uwaga! TVN

Rzeczniczka sądu zaprzecza tym słowom, wskazując, że z rzeczonego MOPS-u mieli dostać tylko jedno pismo datowane na 31 października, w którym zwracano się o wgląd w sytuację rodziny.

W oświadczeniu wysłanym przez olkuski MOPS dziennikarzom "Super Expressu" wskazano, że dokumentacja dotycząca rodziny Kamila została zabezpieczona przez prokuraturę, a ośrodek dla dobra śledztwa nie udziela informacji na ten temat. Dyrektorka placówki zdementowała informację o tym, że pięciokrotnie informowano sąd o zagrożeniu życia i zdrowia dzieci.

Co o tym sądzicie?

To też może cię zainteresować: Niebezpieczne zjawisko zarejestrowano nad Polską. To pierwszy przypadek w tym roku. Odnotowano zniszczenia

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Barbara Sienkiewicz przeżywa trudne chwile. Pożegnała jedną z najbliższych sobie osób. Oparciem były dla niej dzieci

O tym się mówi: Joanna Opozda ma nie lada orzech do zgryzienia. Aktorka została z wielkim problemem całkiem sama. Kluczowa dla niej sprawa zdaje się nie mieć końca