Jak podaje "Pomponik", siedmioletni związek Maryli Rodowicz z reżyserem Krzysztofem Jasińskim, był dla piosenkarki udręką i ciężarem. Gdy mąż zaczął żądać od niej zbyt wiele, powiedziała mu DOSYĆ.
Zaczęło się od "Szalonej lokomotywy"
YouTube/Xerdax
Taki miał tytuł realizowany wówczas musical, podczas którego para się poznała. Reżyser Krzysztof Jasiński przygotowywał musical "Szalona lokomotywa" w teatrze STU w Krakowie. Emisja miała miejsce w 1977 roku w TVP.
Krzysztof Jasiński był wprost zauroczony temperamentem Maryli Rodowicz. Po każdej niemal próbie, wybierali się na wyprawy dorożką po krakowskim Pynku, albo imprezowali do rana w Piwnicy pod Baranami.
Piosenkarce w ogóle nie przeszkadzał fakt, że na jej kochanka wyczekiwała w domu jego zatroskana żona. Przyjmowała go w swoim pokoju Hotelu Francuskiego, często zostawał z nią na całą noc.
Imponował jej zarówno jako artysta, jak i mężczyzna mimo, że był mężczyzną zdradzającym żonę. Od zawsze ciągnęło ją do mężczyzn o złożonych charakterze i psychice, dlatego też nie przeszkadzał jej trudny charakter Krzysztofa Jasińskiego.
Nie obchodziło jej to, czy zniszczy życie jego żonie. Bardziej liczyło się wówczas dla Maryli Rodowicz ukojenie własnego bólu, jaki odczuwała po rozstaniu z kierowcą rajdowym Andrzejem Jaroszewiczem. Maryla tak wspomina po latach Krzysztofa Jasińskiego:
Krzysztof fascynował mnie od samego początku. Tajemniczy, przeszywający szarozielonym spojrzeniem, jednocześnie pełen poczucia humoru i niezwykłej wyobraźni. Byłam pod wrażeniem. Gdy nasze spojrzenia się krzyżowały, czuć było przelatujące iskry. Nie zapaliła mi się czerwona lampka ostrzegająca o ewentualnym niebezpieczeństwie. Owszem, dochodziły mnie słuchy, że to pożeracz serc, apodyktyczny, ale zauroczenie przecież jest ślepe.
Gdy okazało się, że piosenkarka zaszła w ciążę, jej kochanek rozwiódł się z żoną. Mimo faktu, że Maryla Rodowicz spodziewała się jego dziecka, nie dbał o jej wygodę, nie chciał z nią zamieszkać w warszawskim mieszkaniu, którego była właścicielką, za to uwielbiał przesiadywać w teatrze, gdzie przewijało się mnóstwo artystów. Było ciasno i niewygodnie w pomieszczeniu, gdzie z nim mieszkała.
Dbał o własne rozrywki, zapominając o tym, co było wówczas najważniejsze, przynajmniej być powinno. Maryla wspomina wyjazd na ryby:
Spędziliśmy 2 tygodnie pod namiotem, w rezerwacie bobrów. Było zimno, cały czas lało, wszystko mieliśmy mokre. Codziennie pływaliśmy pontonem po wzburzonym jeziorze. Ja z brzuchem, a fale huśtają! Bałam się. Za każdym razem Krzysztof kazał mi szorować ponton, a sam chodził na wódkę do gajowego.
Gdy Jasiński wyjechał, a przyjaciel Maryli, kompozytor Andrzej Sikorowski zobaczył, co się dzieje, napisał piosenkę specjalnie dla niej. "Rozmowa przez ocean" stała się hitem w jej wykonaniu...
Są dwa światy i nas jest dwoje, do swych miejsc przypiętych jak rzepy, Ty masz pewnie więcej spokoju, ja mam dzieci...
YouTube/Dariusz Dariusz