Mąż zapewniał mnie o miłości, szacunku i wspólnym budowaniu przyszłości. Przez kilka lat wierzyłam w te słowa.

Aż pewnego dnia dowiedziałam się, że wszystkie nasze oszczędności… zniknęły.

– Gdzie są pieniądze z konta oszczędnościowego? – zapytałam, zaniepokojona stanem rachunku.

Mąż spuścił wzrok. – Musiałem pomóc synowi… z pierwszego małżeństwa.

– Musiałeś? – niemal krzyknęłam. – Oddałeś mu wszystko?! Bez słowa?!

– To mój syn – odpowiedział zimno. – Miał kłopoty, potrzebował. Rodzina jest najważniejsza.

Poczułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. To były nasze wspólne pieniądze. Oszczędności odkładane latami, na czarną godzinę, na leczenie, na spokojną starość.

Myślałam, że na tym koniec. Ale nie.

Kilka dni później usiadł naprzeciwko mnie przy stole i powiedział:

– Wiesz, musimy sprzedać twoje mieszkanie. Skoro i tak w nim nie mieszkamy, a pieniędzy potrzebujemy, to logiczne rozwiązanie.

– Moje mieszkanie?! – serce mi dudniło. – Jedyne, co mam po rodzicach? Jedyna moja pewna przystań?

– Przesadzasz – wzruszył ramionami. – To przecież dla nas.

Ale ja wiedziałam, że to nieprawda. To nie było „dla nas”. To było dla jego syna, który wyciągał ręce po wszystko, a mąż dawał, jakby to była studnia bez dna.

Nie spałam całe noce, zastanawiając się, co zrobić. Rozumiałam, że syn potrzebuje ojca. Ale czy to oznaczało, że ja muszę zostać z niczym? Że całe moje życie, moja praca i dorobek pójdą na marne, bo mąż nie potrafił postawić granicy?

W końcu zrozumiałam, że jeśli sprzedam mieszkanie, już nigdy nie będę miała nic swojego. Zostanę zależna od człowieka, który nie waha się oddać całego naszego życia komuś innemu.

Dziś walczę o siebie. Mieszkanie zostało przy mnie – nie pozwoliłam go sprzedać. Ale nasze małżeństwo… runęło. Bo kiedy mąż oddał pieniądze swojemu synowi, oddał także moje zaufanie. A tego już nie da się odzyskać.

To też może cię zainteresować: Kajra i Sławomir na ściance „Tańca z Gwiazdami”. Było blisko modowej wpadki

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Była 6 rano. Policjanci pojawili się przed domem Zbigniewa Ziobro