Niestety, los okazał się dla niej bezlitosny. Kilka miesięcy temu kuracjuszka przeżyła niewyobrażalną tragedię – zmarł jej ukochany syn Szymon, mający zaledwie 40 lat.

„Umarł mój syn, całe życie miał przed sobą”

Jeszcze w maju Ula i Stanley świętowali urodziny Andrzeja Rosiewicza na jednym z koncertów. Chwilę później wydarzyło się coś, co na zawsze odmieniło życie uczestniczki show.

– Umarł mój syn, Szymon. 21 maja skończył 40 lat. Całe życie miał przed sobą – wyznała w rozmowie z Glam Press.

Kilka dni po swoich urodzinach Szymon zobaczył zdjęcie z dzieciństwa, które mama opublikowała na swoim profilu. Odpisał wtedy: „Mamo, dziękuję, że dałaś mi życie”. Ta fotografia dziś zajmuje wyjątkowe miejsce w domu Urszuli.

Niestety, 5 czerwca Szymon zmarł we śnie. Lekarze jako przyczynę podali nagłe zatrzymanie akcji serca – schorzenie częste u mężczyzn w jego wieku.

Wsparcie bliskich i przyjaciół z „Sanatorium miłości”

Śmierć syna pogrążyła Urszulę w żałobie, którą – jak przyznała – przeżywa bardzo osobiście.

– Czuję się tak, jakby ta śmierć mnie „zamroziła”. Unikam rozmów na ten temat i staram się iść dalej – mówiła w wywiadzie.

Na pogrzebie Szymona obok rodziny pojawili się także pracownicy szpitala, w którym pracuje Ula. Ich obecność była dla niej ogromnym wsparciem.

Kuracjuszka mogła również liczyć na przyjaciół poznanych w „Sanatorium miłości”, którzy towarzyszyli jej w tych trudnych chwilach.

Stanley największym oparciem

Najważniejszym wsparciem dla Uli okazał się jednak Stanley, jej partner z programu. Towarzyszył jej w załatwianiu formalności, porządkowaniu rzeczy po synu i codziennym mierzeniu się z żałobą.

Szymon darzył Stanleya sympatią i cieszył się, że jego mama znalazła u jego boku szczęście. Para wkrótce wybiera się do Albanii, by uczcić pierwszą rocznicę swojego związku.

Życie po stracie

Choć ból po utracie dziecka pozostaje niewyobrażalny, Ula stara się odnaleźć siłę, by żyć dalej. Obecność ukochanego i przyjaciół pozwala jej przetrwać ten trudny czas.

Śmierć syna była dla Urszuli Wojteckiej, uczestniczki „Sanatorium miłości”, największą tragedią w życiu. Dzięki wsparciu Stanleya i bliskich stara się odzyskać równowagę, choć rana w sercu pozostanie już na zawsze.

To też może cię zainteresować: Kontrowersyjne słowa księdza o małżeństwie. „Nie można odmówić”. Duchowny tłumaczy się z wypowiedzi

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: 5 września 2025 odmieni los trzech znaków zodiaku. Gwiazdy zapowiadają wielki przełom