Po tygodniach milczenia i nieobecności papież Franciszek nieoczekiwanie pojawił się przed wiernymi. Był to pierwszy publiczny występ Ojca Świętego od czasu jego powrotu z rzymskiej kliniki Gemelli, gdzie od połowy lutego walczył z ciężkim zapaleniem płuc.
„Dobrej niedzieli dla wszystkich, bardzo dziękuję” – powiedział wyraźnie osłabionym głosem.
Wzruszenie malowało się na twarzach wiernych, wśród których nie zabrakło Polaków – z dumą trzymali biało-czerwone flagi. Choć papież nadal potrzebuje tlenoterapii – co potwierdza obecność kaniuli nosowej – jego determinacja, by wyjść do ludzi, została przyjęta jak prawdziwy cud. Ale pod tą symboliczną obecnością kryje się trudna prawda o stanie zdrowia 87-letniego Franciszka.
Włoski specjalista chorób zakaźnych, profesor Matteo Bassetti z genueńskiego szpitala San Martino, nie ukrywa powagi sytuacji. W rozmowie z agencją Adnkronos wyraził uznanie dla wytrwałości papieża, ale jednocześnie ostrzegł, że skutki prowadzonej od 14 lutego intensywnej tlenoterapii mogą być poważne.
– „Poprawa obrazu klinicznego papieża z punktu widzenia infekcji była oczekiwana. Terapia antybiotykowa zadziałała. Ale szkody, jakie tlen może wyrządzić w miąższu płucnym, bywają znaczne” – powiedział Bassetti.
Według lekarza, Franciszka czeka długa, trudna i wymagająca cierpliwości droga do pełnej sprawności. Tlenoterapia wysokoprzepływowa, choć ratująca życie, może trwale wpłynąć na kondycję układu oddechowego. To oznacza, że nawet jeśli papież czuje się lepiej, powrót do codziennych obowiązków w dotychczasowym tempie może nie być możliwy.
Od 23 marca papież przebywa w Domu Świętej Marty, gdzie mieszka od początku pontyfikatu. Choć nie pojawia się na co dzień publicznie, to jego nieoczekiwana obecność podczas mszy z okazji Roku Świętego dla chorych i pracowników służby zdrowia była wyrazem jego siły ducha i miłości do ludzi.
Wierni, choć wzruszeni jego obecnością, nie kryją obaw – pytają, co dalej i czy papież będzie mógł jeszcze aktywnie pełnić swoją posługę.
Jedno jest pewne – papież Franciszek, nawet w chorobie, daje przykład odwagi i wierności swojemu powołaniu. A jego ciche „dziękuję” z placu Świętego Piotra na długo zostanie w sercach tych, którzy je usłyszeli.
To też może cię zainteresować: Beata Kozidrak wzruszyła fanów podczas Fryderyków 2025. Jej słowa wywołały poruszenie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nałóż na pień i zapomnij o mszycach. Ogród wreszcie odetchnie