Oddałam wszystko.

Ostatnie oszczędności, które odkładałam latami – na czarną godzinę, na lekarstwa, na spokój w przyszłości.

Ale tego dnia nie myślałam o sobie.

To był ślub mojego syna.

A ja chciałam, żeby miał wszystko, czego pragnął.

Koperta z pieniędzmi leżała na białym obrusie.

— To dla was, kochanie — powiedziałam z uśmiechem, podając ją młodej parze.

Syn spojrzał na nią obojętnie.

Jego żona nawet nie podniosła wzroku.

Otworzył kopertę.

Zobaczyłam, jak jego twarz się napina.

Spojrzał na mnie zimno.

— Mamo… to chyba jakiś żart?

Serce mi stanęło.

— Co masz na myśli?

— To wszystko? — jego głos był pełen rozczarowania.

— Oddałam wam, ile mogłam… — wyszeptałam.

Synowa westchnęła i przewróciła oczami.

— No tak… inni dali o wiele więcej, ale rozumiem, że nie wszystkich stać — powiedziała lodowato.

Czułam, jak moje dłonie drżą.

Czy naprawdę moje ostatnie pieniądze były dla nich za małe?

Czy naprawdę patrzyli na mnie tylko przez pryzmat koperty?

Przez całe życie robiłam wszystko, by mój syn miał lepiej.

Pracowałam po godzinach.

Rezygnowałam z własnych przyjemności, żeby niczego mu nie brakowało.

A teraz…

Teraz byłam tylko matką, która dała za mało.

Nie pamiętam, co odpowiedziałam.

Nie pamiętam, jak wyszłam z sali.

Pamiętam tylko jedną rzecz.

Pierwszy raz w życiu zrozumiałam, że dla własnego dziecka byłam niczym więcej, niż sumą pieniędzy w kopercie.

To też może cię zainteresować: Tomasz Jakubiak przekazał niepokojące wieści. "Dzisiaj jakoś tak forma różna"

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Nieustannie daje pieniądze mojej matce": Choć ma własną emeryturę