Była sama, nikt nie patrzył, nie musiała się wstydzić. Czasami pozwalała sobie na pewne swobody. Kiedy jej mąż został profesorem, musiała nauczyć się manier. Byli zapraszani w odwiedziny, na uroczyste przyjęcia. Do domu przychodzili różni ważni ludzie.

Lidia nigdy nie nosiła szlafroka, nawet w domu. Tylko w sukienkach, z pięknie ułożonymi włosami. Musiała dotrzymywać kroku jako żona profesora. Cieszyła się z sukcesów męża. Do pewnego stopnia była to jej wina, ponieważ była przyzwyczajona do publicznego zwracania się do męża z tytułami.

Nawet w domu, na osobności, "profesorowała" małżonkowi. Co się stało z inteligentną, skromną studentką z głębi kraju? Dla profesora Bogusławskiego Lida już dawno stała się nianią, pielęgniarką, gospodynią, matką, siostrą... Lista jest długa. Ale miejsce jego ukochanej kobiety już dawno zajęły inne.

Nie, robił wszystko po cichu. Kilka razy poszedł z kobietą do restauracji. Każdy taki wieczór kończył się w łóżku. Wiedziała o jego romansach. Kilka razy przyjaciele o dobrych intencjach informowali ją telefonicznie o romansach męża i mówili, gdzie go widzieli i z kim.

Na początku Lidia martwiła się, robiła skandale, a potem się uspokoiła. W końcu mąż i tak zawsze był przy niej. Jak sobie przypomniała, cicho dokończyła herbatę. Westchnęła. Opłukała kubek do sucha, aż zaskrzypiał, wytarła go i odłożyła z powrotem na półkę z resztą zestawu. Nie narzekała. Tyle lat razem, tyle rzeczy się wydarzyło. Ostatnio profesor uspokoił się. Teraz przedkładał komfort nad przebłyski namiętności. Starzał się.

Stanęła przed lustrem. Nie farbowała swoich siwych włosów. Nadawało jej to szlachetny wygląd żony profesora. Pięknie układała włosy w boba, gdy tylko wstawała rano. Od dawna nie nosiła obcasów. Martwiła się o wystające kości w stopach. Wolała miękkie, wygodne buty. "Może powinnam zrobić sobie modną, krótką fryzurę?"

Dotarła do salonu, gdzie zwykła przychodzić od czasu do czasu. Usiadła w fotelu i zaczęła omawiać z fryzjerką swoją metamorfozę. Nagle, na fotelu obok usiadła istna piękność. Fryzjerki rozpierzchły się w popłochu, a młoda ślicznotka zbladła, zdając sobie sprawę z tego, kto siedzi obok. Lidia uśmiechnęła się do wystraszonej dzierlatki.

Zaczęły rozmawiać, młoda piękność nabrała pewności siebie i...opowiedziała Lidii o tym, że pracuje z jej mężem i o swoim romansie z profesorem Bogusławskim. Oznajmiła, że się kochają. To ją mocno dotknęło.

Zachowała zimną krew, opowiadając szczegółowo o dolegliwościach swojego męża, o chrapaniu, licznych lekach, które trzeba mu podać kilka razy dziennie. Życzyła dziewczynie powodzenia i zanim wstała z fotela odmieniona, podała jej spisany ręcznie na kartce harmonogram obowiązków do wypełnienia wobec profesora.

Nim dotarła do domu, kochanka profesora zdążyła już go uprzedzić, że żona wi o ich romansie. Był wściekły, ale miał chwilę czasu na przygotowanie do rychłej konfrontacji. Gdy weszła do domu, mąż od progu błagał o wybaczenie, tłumaczył się i płakał. Pochwalił nawet modną fryzurę żony, która jednak była nieugięta. Kazała mu spakować się i iść do kochanki.

Bogusławski z tego wszystkiego trafił do szpitala z zawałem serca, co nieco wpędziło Lidię w poczucie winy, jednak opamiętała się. Opiekowała się profesorem do dnia wypisu ze szpitala, by dopilnować, aby z placówki udał się nie do domu, a do swojej kochanki. Mogła w końcu wskoczyć w przytulny szlafrok i pluszowe kapcie, o których wcześniej mogła jedynie pomarzyć, by uszczęśliwić swojego męża...

Nie przegap tego: Zaginięcie Karoliny Wróbel wciąż budzi emocje. Do akcji poszukiwawczej dołączyły specjalnie szkolone psy

Zerknij tutaj: Współpracował z Justyną Steczkowską. Wyznał, z jakimi problemami zmaga się artystka w kontekście Eurowizji